niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 19

~Rozdział dla mojego słodziaka <3, Podziękujcie jej, bo dzięki niej macie już ten rozdział~


- Gwen! Gdzie...- Luke nie skończył swojej wypowiedzi, gdyż zobaczył osobnika za szybą. Zatrzymał się, stał jak posąg. Ja też nie szłam dalej. Co ja do cholery chciałam zrobić?! Iść do niego, to jak iść na pewną rzeź. 
Wpatrywałam się w nóż, w jego ręce. Szkarłatne krople spadały raz po raz na ziemię. Podniosłam na sekundę wzrok na jego twarz. Gościł na niej psychopatyczny uśmiech. 
Znowu spojrzałam na narzędzie w jego dłoni.
- Luke?
- Tak?- przełknęłam głośno ślinę.
- Też to widzisz?- chwila ciszy.
- Tak, wyszeptał cicho.
Z tyłu dochodziły do nas głosy reszty drużyny, w pewien sposób dodało mi to otuchy. Nie byliśmy sami.
Zauważyłam ruch noża, przez co zwróciłam uwagę na całą posturę bruneta. Odwrócił się powoli, i tak samo wolno odszedł. Nie spojrzał się na nas. Jedyne co jeszcze zrobił, to przejechał ostrzem po drzwiach, zostawiając na nich wąską, szkarłatną, szramę. Ledwo widoczną, ale sama świadomość, że to była prawdopodobnie krew, kogoś ze szkoły. Kogoś znajomego, sprawiała, że chciałam wrzeszczeć.
Jedna łza spłynęła mi po policzku. Blondyn od razu to zauważył i mocno mnie przytulił do siebie. Walczyłam ze sobą, nie chciałam płakać. Nie chciałam szukać marnej wymówki swoich łez.
- Nie możesz być sama. Rozumiesz, Gwen? Nie możesz- powiedział cicho Luke.
Gwizdy z tyłu były prawdopodobnie spowodowane chwilą naszej czułości. Miałam to gdzieś. Musiałam poczuć się bezpiecznie, a ramiona Hemings'a były najlepszym sposobem na to.
- Wprowadź się do mnie. Będę wtedy pewien, że wszystko jest ok- odsunęłam się i spojrzałam na blondyna zdziwiona. On sobie żartował, czy co?!
- Nie mówisz poważnie.
- Mówię. Na tydzień, dwa. Musimy się go pozbyć do tego czasu, damy radę. Musimy.
- Luke, nie wiesz co mówisz. Nie mogę od tak się wprowadzić do chłopaka. 
- To tylko na chwile. Proszę, albo chociaż na weekendy. Gwen, nie mogę cię stracić. Nikt nie działa na mnie, tak jak ty. I jestem pewny, że nikt nie był by. Proszę, Lyn.
- Spokojnie Luke. Nigdzie się nie wybieram- objęłam go jeszcze mocno, zanim udał się do szatni. 
Z strony drzwi hali usłyszałyśmy z Tay krzyk. Do trenera zapewne też dobiegły dźwięki, bo pobiegł szybko, mijając nas. Szybko poszyłyśmy za nim. Domyślałam się, co mogło się stać, ale nie chciałam dopuścić do siebie tej myśli.
- O kurwa!
- Co to jest?!
Różne pytania krążyły po korytarzu, ale odpowiedzi nie było nigdzie. Nikt tak naprawdę nie wiedział co się wydarzyło. 
Nikt nie wiedział, dlaczego jedna z wzorowych uczennic wisi, przybita nożami do szafek szkolnych z poderżniętym gardłem.
Lily była martwa. Przeze mnie. Nie potrzebowałam wielkiego dochodzenia, by wyciągnąć takie wnioski. Wystarczył napis 'odsetki #1' na ścianie. 
To było chore. On był chory. ta gra była chora.
Chociaż nie, chore to za mało. To było psychiczne.
Nie mogąc patrzeć na ciało rudowłosej dziewczyny, pobiegłam w stronę wyjścia. To było za dużo. 
Chciał mnie? Dobrze. Dam mu to, czego chcę. Ale niech nie krzywdzi już nikogo. Nie pozwolę, by ktoś jeszcze umarł przeze mnie.
Nie zniosę już dłużej tego poczucia winy, to mnie rozrywa. 
Czuje się przez to jak diabeł. Chowam się za innymi niczym cień i żeruję na ich... życiach? Chyba można tak powiedzieć. 
Większość pomyśli, że jestem chora psychicznie. Cóż, może tak jest. Ale serce jest głośniejsze, niż rozum, a ono nie pozwoli skrzywdzić bliskich. 
Mimo, że umysł twierdzi, że to egoistyczne. Uciekać tak, poddać się, nie szukać najlepszego rozwiązania. Może będą tęsknić? Wtedy wyjdzie, że zachowałam się jak ostatnia idiotka, wystawiając ich na cierpienie, choć właśnie przed tym chciałam ich ochronić. 
To tragiczna powieść. Nie ma dobrego wyjścia. Jest tylko to szybsze, lub mniej ryzykowne, mniej bolesne dla niektórych. Nie ma dobrego, jest tylko to mniej złe.
Od teraz muszę walczyć z nim. Nie wiem jak, ale czas wprowadzić taktykę w życie. Przestać być detektywem. Czas pokazać, że się nie boję, że to nie on dyktuję zasady.
Czas odeprzeć atak. Oko za oko, zło za zło.

***
                                                      *ASHTON'POV*

- Na terenie miejscowego liceum LHS doszło do brutalnego morderstwa jednej z uczennic. Więcej o całej sprawie opowie nasza wysłanniczka...
Słysząc słowa dziennikarza, oderwałem się od czynności, którą wykonywałem i podszedłem do telewizora.
-... Witam, znajdujemy się właśnie na jednym z korytarzy liceum. Doszło tu dzisiaj do niezwykle brutalnego morderstwa. Policja jest prawie w stu procentach pewna, że sprawcą jest ta sama osoba, która zabiła również Elizę Smith, byłą uczennicę tej szkoły. Najdziwniejsze jest to, że nikt nic nie słyszał, ani nie widział. Najbliższe ofierze osoby, są właśnie przesłuchiwane, a wszyscy uczniowie są, czekają, lub odbyli już rozmowę z psychologiem. Policja zataja wszystkie szczegóły, albo raczej próbuję, ale nie wszystko da się ukryć. Chodzą już plotki, że kilkanaście osób nie pojawiło się na rozmowie i odmówiły udziału w niej. Między innymi siostra zmarłej, oraz kilka osób, które lubiła nastolatka. 
Następnie na ekranie pojawiły się zdjęcia korytarza. Gdy tylko je zobaczyłem, głos kobiety przestał mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. 
On znowu to zrobił. Zabił. Zabił, bo chcę nas. Nie wiem czemu, teraz to nawet nie ma już znaczenia. Trzeba zacząć z nim jakoś walczyć.
Zdałem sobie w tamtym momencie sprawę, że kilkanaście osób ominęło wizytę u psychologa.
Gwen. Luke. Tay. Cal. Kazuko. Jake. Lydia. Ally. 
To osiem osób. Za mało. Ktoś jeszcze o nim wie. Może mu pomaga? Kolejny szpieg? To bardzo możliwe. Nieobliczalny człowiek, oznacza dziwne i niepojęte zdarzenia.
Zaraz, zaraz. Gwen. Wkurzona. Lekkomyślna. Poczucie winy. 
Znam ją zbyt dobrze i wiem, że jeśli nie ma teraz nikogo z nią, jest nie obliczalna.
Złapałem szybko za swój telefon i wykręciłem numer Luke'a.
 Jeden sygnał.
Drugi.
Trzeci.
Nie odbiera.
Kurwa, akurat teraz.
Calum nie jest zbyt 'bystry', więc nie pomoże jej aż tak. Tay, nie umię wpłynąć na Gwen, jest zbyt inteligentna w przeciwieństwie do Hood'a. To znaczy, za bardzo wszystko analizuję. 
Mikey. On będzie idealny. Dobry słuchacz, mądry, no i przede wszystkim, Lyn uwielbia z nim rozmawiać. Nie aż tak jak z Luke'iem, ale czerwonowłosy to taki nasz słuchacz. Pan dobra rada. Kiedyś jeszcze zostanie psychologiem. Albo gwiazdą rock'a.
Ten, w przeciwieństwie do blondyna, odebrał po pierwszym sygnale.
- Masz czas?- spytałem od razu bez ogródek. 
- Tak, a co? Coś się stało?
- Dean się stał. Spierdalaj teraz do Gwen. Luke nie odbiera, nie wiem, może jest z nią. Ona nie może być teraz sama!
- Wyluzuj Ash. Co on znowu zrobił? Już się ubieram, ale powiedz mi tylko, o co chodzi.
- Lily nie żyję. Zabił ją. W szkole.
Nie usłyszałem już nic, oprócz sygnału oznajmiającego, że połączenie zakończono. 
Uśmiechnąłem się lekko w duchu. Mikey wie co robić.  
Odetchnąłem z ulgą i zacząłem odliczać w myślach czas, zostało jeszcze trochę, do zamknięcia warsztatu. Byłem sam, przez jeszcze półtora godziny. Zaś pojadę do Lyn, albo Tay. Muszę z nimi porozmawiać o moim odkryciu. 
I nie. Nie myślę o tym, że ktoś jeszcze wie o Dean'ie.


                               * Mikey'POV*


- Ty sobie ze mnie żartujesz, Gwen?!
- Nie Mikey, jestem poważna- złapałem dziewczynę za ramiona i zacząłem nią trząść. Mimo, że zdawałem sobie sprawę, że to nie pomoże, podświadomie chciałem jakkolwiek wpłynąć na nią i wybić jej z głowy głupie pomysły.
- Jesteś egoistką! Jeśli coś stanie się tobie, ja sobie tego nie wybaczy- uspokoiłem swój ton głosu- Ash sobie nie wybaczy, Cal sobie tego nie wybaczy, Tay nie wybaczy sobie, że cię nie powstrzymała, ale oni dadzą jakoś radę. Oni tak, ale Luke nie. Posłuchaj Lyn, działacie na siebie jak magnes. On cię kocha, ty jego.
- Nie kocham go- zaprzeczyła od razu, choć w jej oczach pojawiły się jasne iskierki na wspomnienie o blondynie- Jeszcze nie- dodała cicho, jakby do siebie.
Uśmiechnąłem się lekko. To było oczywiste, że byli dla siebie stworzeni. Tacy różni, a tak bardzo podobni. 
Byli w pewien sposób identyczni, ale w tym samym czasie, można było ich porównać do ognia i wody. 
- Posłuchaj, może jeszcze się nie kochacie, ale jesteście jak dwa puzzle, pasujecie do siebie, żaden inny fragment nie współgra z wami, tak jak należy. Luke nie wybaczył by sobie, nie tego, że coś ci się stało. To znaczy tego też- sprostowałem szybko- ale najgorszy byłby dla niego fakt, że nie dał rady cię ochronić. Nie zniósł by tego. Może jeszcze tego nie okazuje, bo prawdopodobnie nie umie, ale uwierz. Zależy mu na tobie i to cholernie.
- Wiem to, Mikey.
- Więc czemu chciałaś do niego iść?
- Nie wiem sama, Mikey- westchnęła i usiadła na kanapie. Spuściła głowę i wplotła swoje palce we włosy. Zaczęła je ciągnąć, co mnie zdziwiło.
Z jej ust wyszedł dźwięk przypominający warknięcie.
- Dlaczego to musi być takie trudne?! Jaki mam dług?! Co ja takiego zrobiłam?!- wywrzaskiwała pytania płaczliwym głosem.
Nie mówiłem już nic, słowa były zbędne.
Usiadłem przy niej i objąłem ją mocno. Tego potrzebowała. Przyjaciela. Wsparcia.
Potrzebowała wiedzieć, że nie jest sama.
Siedząc tak i pocieszając przyjaciółkę, zacząłem się zastanawiać, co się stało z Kate. Mało kiedy ją widywałem, a ostatnim czasy podobno zachowywała się dziwnie. 
Stwierdził to sam Ash, który był zauroczony kiedyś siostrą Lyn. Przeszło mu już. Po wielkiej kłótni, uznał ją za sukę, z ograniczonymi poglądami na świat i nierozumieniem sytuacji.
Miał rację, Kate nie rozumiała wtedy wielu spraw, a chciała się wtrącać, nie w jej świat.
Poza tym, uważa się za taką... wszechwiedzącą i najlepszą. Po prostu zamieniła się w snobkę. Rzeczy stawia ponad rozum, co kiedyś było by do niej zupełnie nie podobnie, ale jak widać ludzie się zmieniają. Może kiedyś nosiła maskę?
Nakładała ją na siebie, uważając, że robi dobrze ukrywając swoją prawdziwą naturę. Całkiem możliwe.
Jednak, nie bycie sobą i zmienianie się dla innych, to jedna z najgorszych rzeczy jaka może być.
Ludzie maski. Większość populacji ludzkiej je zakłada, chcąc schować się przed światem.
Chcą pokazać, że są silni. Ale po co? Co jest złego w złach? 
Przyjaciółka, którą teraz pocieszałem, była silna i była też słaba w tym samym czasie. 
Delikatna jak porcelana, jednocześnie twarda jak diament. A diamentu nic nie może przeciąć, tylko inny minerał tego samego rodzaju.
Nie bała się łez. Po prostu jej mózg przegrał z sercem. Bo słone krople spływające po naszych twarzach, to nic innego, jak oznaka umysłu pokonanego przez uczucia.
To nasze człowieczeństwo. Wrażliwość, jest jedną z podstawowych emocji ludzkich, niektórzy próbują się tego pozbyć, co równa się z wydaniem zgody na zostanie potworem.
Demonem w ludzkim ciele.
- Gwen! Gdzie jesteś?- usłyszałem zmartwiony głos przyjaciela.
- Gwen!- dołączyła Taylor.
Spojrzałem na dziewczynę, a ona wyrwana z transu odpowiedziała trochę głośniejszym tonem, niż w normalnej rozmowie.
- W salonie.
Tutaj też, zaraz w progu pojawili się blondyn z Tay.
Lyn rozluźniła się trochę na widok blondaska. Wstała i dość szybkim, aczkolwiek chwiejnym krokiem podeszła do niego i wtuliła się w jego ciało. 
Była wykończona. Zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Nie potrafiła nawet sama ustać. Podtrzymywał ją Hemmo, obejmując jedną ręką w talii, a drugą trzymał wzdłuż pleców.
Muszę przyznać, mimo, że jestem facetem, to ten widok był uroczy.
Lucas ukrywający swoją twarz we włosach brunetki i być może, szeptał jej słowa pocieszenia, lub po prostu stał i był z nią, tak jak ja przed chwilą. Różnica wzrostu między nimi była widoczna, nawet bardzo, ale ta drobnostka jeszcze bardziej dodawała uroku tej sytuacji.
Taylor usiadła się obok mnie i razem ze mną obserwowała parę, która przeniosła się do własnego świata. 
- Uroczy. co nie?- spytałem, wciąż myśląc i marząc, bym i ja kiedyś znalazł osobę, która pasuje do mnie tak, jak kawałki jednej i tej samej układanki.
- Bardzo- odpowiedziała automatycznie brunetka.
Słodki moment spokoju został przerwany, gdy kolejna osoba zapragnęła odwiedzić mieszkańców tego domu.
Wszyscy odwróciliśmy się w stronę lekko zdyszanego Ashton'a. Wyglądał jakby był po maratonie.
- Stary, coś ty robił, że tak zdyszany jesteś?
- Biegłem- odpowiedział, uspakajając swój oddech. 
- Skąd?- zadała pytanie Gwen. Ash schylił się i podparł o swoje kolana jedną ręką, a drugą uniósł i dał znak, byśmy poczekali do chwili, gdy nie unormuje swojego oddechu.
- Z warsztatu. Pożyczyłem auto Jake'owi, bo z jego jest coś nie tak. Jutro sprawdzę co.
Ale o tym możemy pogadać później. Powiedzcie mi, ile osób NIE- wyraźnie podkreślił to słowo- było na rozmowie z psychologiem.
- Ja, Gwen, Luke, Cal, Lydia, Kazuko, Jake pewnie też nie. To tyle. A czemu.
- Jeszcze Ally-  Gwendolyn uzupełniła wypowiedź Taylor cicho.
- W sumie osiem osób. Czemu pytasz?
- Mówili o tym w wiadomościach. Na rozmowę nie udało się dziesięć osób. Ktoś jeszcze wie.
- Ale po prostu mieli złe informacje- spojrzeliśmy się na Luke'a jak na idiotę.
- Serio? Nawet ja to wiem, że tutaj zawsze podają prawidłowe dane- Lyn sporzała na niego z lekko niedowierzającym (prawdopodobnie w głupią wypowiedź blondaska) wyrazem twarzy.
Nie zmienialiśmy swoich pozycji. Ja z Taylor siedzieliśmy na jednej z kanap. Hemmings i Peterson stali przy wejściu do pomieszczenia obejmując się lekko, a Irwin był oparty o ścianę naprzeciwko nas.
Zastanawialiśmy się przez długą chwilę, kto może znać jeszcze sprawę prześladowcy Gwendolyn i Ashton'a i niedoszłego mordercy Jake'a.
- Kate- powiedziała w końcu z trudnością dziewczyna Luke'a.
- Możliwe. Jeszcze ktoś.
- Albo ktoś się po prostu przestraszył i uciekł.
- Wątpię w to- odpowiedzieliśmy z Irwinem jednocześnie.
- To nie mam pojęcia kto- rzuciła zirytowana Cox.
- Nie tylko ty- powiedziałem z rezygnacją, gdy doszedłem do wniosku, że również nic nie wymyślę.
- Możemy chociaż podejrzanych znaleźć- zaproponował Luke. 
Zaraz, zaraz. Luke pierdolony idiota Hemmings ma dobry pomysł. Ta data trafi do mojego kalendarza i zostanie oznaczona jako "wyjątkowo rzadkie zdarzenie".
- To może być każdy- mruknąłem zirytowany.
- Nie- szybko zaprzeczyła Gwen- To ktoś, kto wie o wszystkich wydarzeniach, jest wszędzie i zawsze, gdy coś się dzieje. Jest zamieszany w wyścigi.
Do pokoju wtargnął zdyszany Hood, przerywając tym samym nasze rozmyślenia.
- Nigdy... nie... zgadniecie, czego się... dowiedziałem- mówił sapiąc.
- Ty też biegłeś tutaj, czy co?- zaśmiał się Luke, a po chwili reszta mu zawtórowała.
- Tak, ale tylko z podjazdu- odezwał się Cal, gdy jego oddech był spokojny, równy.
- Czemu?- spytała skołowana Gwen. Zdecydowanie pojawienie się kolejnej osoby wpędziło ją z lekkie zmieszanie.
- Nie zgadniecie, kto dopisał się do listy uczniów LHS- stwierdził chłopak. Wszyscy spojrzeliśmy na niego zszkokowani, to mogła być odpowiedź na dręczące nas pytanie. Rozwiązanie zagadki.
- Gadaj- warknęła Tay w stronę chłopaka, a ten przestraszył się jej tonu, czego skutkiem było to, że odsunął się kilka kroków w tył.
- Nowym uczniem naszej szkoły jest...- droczył się z nami, nie zdając sobie sprawy, jak ważna była ta informacja i jak wiele zmieni. 
- Już!- tym razem wkurzyła się Gwen. Chłopak jeszcze bardziej się wystraszył wrzasku brunetki, na co szybko zdradził sekret piskliwym głosem, przez który miałem ochotę się zaśmiać, ale to imię, sprawiło, że moje serce zaczęło bić szybciej.
- Dean Cooper. To on jest nowy- szybko powiedział imię.

                      * Gwen'POV*

To imię. Jebany skurwiel jest wszędzie.
Żarty się kończą. Skoro chodzi teraz do szkoły, musi się w niej pojawiać. Jest nieznany, niegroźny. 
Czas zrobić ci piekło Cooper. Wtargnąłeś na NASZ teren. Licz się z tym, że nie masz przewagi.

Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, jak bardzo mogę się mylić. Jak ta pewność siebie może mnie zgubić. 


__________________________________

Soł, witam po przerwie. Wstawiam rozdział boo... nie chcę zaniedbać bloga. Mimo, że jestem strasznie zasmucona ilością komentarzy pod 18, wstawiam 19, dla pewnej zajebistej osóbki, a raczej osóbek <3  
Nie wiem co się stało, YWCM już wam się nie podoba? 
W każdym razie, informuję, że do końca nie zostało już wile. PRAWDOPODOBNIE NIE WIĘCEJ NIŻ 10 ROZDZIAŁÓW. 

Jeśli są tu osoby lubiące mój styl pisania... 
Mam dla was niespodziankę, jeśli chcecie wiedzieć co piszcie na tt, ask'u, czy w komentarzach. Więcej informacji pojawi się wkrótce. Zdradzę jedynie, że niespodzianka, nie pojawi się wcześniej, niż w okresie świąt.

!!!UWAGA!!!

PRZECZYTAJCIE PONOWNIE (LUB PRZEJRZYJCIE) ROZDZIAŁ 18
ZNAJDUJE SIĘ TAM MEGA SPOJLER PRZYSZŁYCH WYDARZEŃ YWCM

:)



40 komentarzy = 20 rozdział

~Lexi

44 komentarze:

  1. Boski! Ja kocham to opowiadanie i co by się nie działo zostanę do końca!
    Ale się porobiło mam nadzieje ze nic się nikomu nie stanie ;o Luke i Gwen są tacy slodcy *,* czekam na następny mam nadzieje ze szybko będzie ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. boski slonko, nie moge sie doczekac nexta ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział! ciesze się, że dodałaś, nie mogłam się już doczekać haha

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG!!! jaki ten Dean jest przychiczny!
    Rozdział jak zawsze genialny, już nie mogłam się na niego doczekać:)
    Luke i Gwen są tacy sweet <3
    z niecierpliwością czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  5. sbwjjsbsjwbiqnwosbsjen rozdział cudowny jak zawsze ❤
    Mikey i ten moment " Zaraz, zaraz. Luke pierdolony idiota Hemmings ma dobry pomysł. Ta data trafi do mojego kalendarza i zostanie oznaczona jako "wyjątkowo rzadkie zdarzenie". >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    kocham to ff i nie chce jego końca (ale to już wiesz) i normalnie nie wyobrażam sobie, że już nie będę czekać na nowy rozdział ywcm, nawet nie chce myśleć, że to się kiedyś skończy
    btw dedykacja 😍😍😍❤, kochana jesteś i Luen moments awwwww Luke taki opiekuńczy ❤
    okej, więc przepraszam za wszystkie błędy, rozdział świetny, kocham cię ❤❤❤ twój słodziak

    OdpowiedzUsuń
  6. hahahahahahahhaahhahaahahahhaahahah ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny ❤️❤️ Luen *o* nexta szybko ;3
    +czemu tylko 10 rozdziałów ? :((
    ++mam nadzieję, ze bedziesz pisała kolejnego bloga *.* ❤️ ~N

    OdpowiedzUsuń
  8. Matulko kochana o.o
    Jestem podwrażeniem?
    Lukey, zaproponował jej wspólne mieszkanie ❤
    Awww❤
    Mike, wprzyszłości zostanie ,psychologiem albo gwiazdą rocka xd hahahah
    Dlaczego Lily ?
    Lubiłam ją :c
    No jprdl, co za skurwysyn jebany.
    Ludzie.
    Coś mi się wydaje że sen Lyn, się może wydarzy...
    Dlaczege jeszcze z 10 rozdziałóm?!
    Bóg, Cię opuścił czy jak ?!
    Niet!
    To jest ra niespodzianka o której myślę?? Jak tak, to cacy *.*
    Chcę więcej!
    Louise xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Super :) Czemu 40 komentarzy?! Zwariowałaś? :D Ale rozdział zajebisty :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To się porobiło!!! :o Przecież on ich wszystkich pozabija!
    Matko, aż mi serce przez cały rozdział biło z podekscytowania :3 Jestem mega ciekawa co będzie dalej z tym wszystkim.
    Lukey nadal taki słodziak ♥ Niech się do niego wprowadzi :3 Będzie wspaniale!
    Rozdział genialny... jak zawsze *.* Taka groza :o

    OdpowiedzUsuń
  11. Tylko 10 rozdziałów?! Kocham ten blog i zostane z tobą do konca <3 mam nadzieje ze tą niespodzianką będzie kolejne ff. To jest zajebiste ^.^

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnio miałam trochę na głowie, totalny brak czasu i nie miałam jak czytać twojego ff. Teraz, szczęście w nieszczęściu zachorowałam i nadrobiłam przed chwilką wszystkie 3, zaległe rozdziały i to zdecydowanie za dużo jak na jeden raz :O BOŻE JESTEM POD TAKIM WRAŻENIEM, ŻE SOBIE NAWET NIE ZDAJESZ SPRAWY! jakim cudem on z nimi w szkole, jak :O Luke w ogóle taki słodki, uroczy, po prostu aww *.* niech oni zamieszkają razem, przecież to będzie przecudowne *o* +jak to tylko 10 rozdziałów? :( poważnie? :'( nie... nie, nie, nie! jejku, będzie mi przykro :( już jest! :( ++ łohoho, a co to za niespodzianka? ;) Jeżeli w poprzednim jest mega spoiler to zapewne ona zostanie porwana i to będzie okropne i wgl nie :(
    Ale i tak ci powiem że ogromnie się cieszę że trafiłam na twojego bloga na samym początku jakoś, czytałam i przeżywałam każdy wpis czekając na kolejny i ten blog to zdecydowanie jeden z moich ulubionych! :)
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! powodzenia,
    @czaary_maary xx

    OdpowiedzUsuń
  13. uwielbiam ;3333

    OdpowiedzUsuń
  14. trzeba zrobić chyba jakąś reklame tego ff...

    OdpowiedzUsuń
  15. YWCM jest cudowne, jak moze sie komus nie podobac ?! Rozdzial boski ♥ mam wielka nadzieje ze ta niespodzianka to nowe ff ^^ chcialabym zeby bylo tym razem o Calumie ♥ i szybko piszcie to 40 kom. Najlepsza jestes ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezu jak ja zaniedbałam ten blog
    nie wiem co się stało, że przestałam czytać
    ale już nadrobiłam te ponad 11 rozdziałów
    jezu feelings
    mama ochote zajebac tego psychopate
    zeby cierpial
    torturowac go
    ej, to jest dobre
    takim nozykiem skore mu ciac
    dobra stop
    teraz mam takie mysli przez twoje ff thanks
    wracajac, swietny rozdzial
    jestem teraz hustawka emocji
    czekam na next
    @DzastaaaJestem

    OdpowiedzUsuń
  17. O matko, matko!!! Natłok wrażeń :) Super rozdział jak zawsze. Głupi Dean, ciekawe czy sen Gwen z tamtego rozdziału nie okaże się prawdą, a może tą drugą dziewczyną była jej siostra kto wie? :) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  18. super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  19. @xstylessgirlx cudowny !

    OdpowiedzUsuń
  20. Zakochałam sie od pierwszego slowa ❤��������

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestwm zdziwiona, ze jeat tak malo komentarzy. Zaje*isty

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham. Jedyne ff ktore mnie wciągneło. Kocham kocham kocham!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. i love this *,*

    OdpowiedzUsuń
  24. Aj łona kiss ju �� :-*

    OdpowiedzUsuń
  25. Te quiero ❤������

    OdpowiedzUsuń
  26. Awh... Boski, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  27. To jedyne opowiadanie które mnie tak wciągnęło
    10 rozdziałów? Na serio?
    To było takie słodkie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Zostałaś nominowana do LA. Więcej informacji znajdziesz na : http://forgotten--promises.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html xx

    OdpowiedzUsuń
  29. JEST JEST JEEEEST!!!!!!! ja tu wchodze i już strach że znowu zobacze 20 komentarzy a tu już ponad 40 !! a chciałam juz was opiepszać że nie komentujecie XDDD

    OdpowiedzUsuń
  30. Prosimy o kolejny niesamowity odcinek!! Kocham to ff ;) <3

    OdpowiedzUsuń
  31. bardzo bardzo bardzo spóźniona 8... za co bardzo bardzo bardzo przepraszam i proszę o wybaczenie, ale jak to zawsze a dużo obiecuje mało robię xd

    przechodząc do rzeczy co ja mam jeszcze zrobić żeby ten śmierdzący gnojek się odczepił i wyleciał na księżyc chociaż jak by poleciał na słońce też bym się nie pogniewała haha to jest coraz bardziej przerażające to co on wyrabia no bo halooo zabił już dwie osoby! coraz bardziej się zastanawiam czy on nie spierdolił z psychiatryka.
    Współczuję Gwen za to przez co musi przechodzić i myślę, że psychiczne jest tu nie dopowiedzeniem, ale nie mam innego słowa jak to określić.
    Jestem tylko ciekawa skąd ty bierzesz pomysły na te wszystkie morderstwa? ahaha
    Lubię perspektywę ashtona i myślę też, że on chyba wie więcej niż mówi idk dlaczego, ale tak mi się wydaje. Mike aka pan dobra rada ahaha psycholog a gwiazda rock'a nie ma żadnej różnicy lmao.
    Wow Mikey nawet ja nie opisałabym tego lepiej niż ty. Czyli tą dziesiątą osobą jest Dean bo trochę nie zrozumiałam? Serio ja już nie ogarniam jego toku myślenia, ale jak zapisał się do szkoły to zobaczy Jake i dowie się, że on żyje? Boję się następnego rozdziału mam co do niego złe przeczucia.

    To chyba wszystko jeśli chodzi o rozdział i jeszcze raz PPPPPPPPPPPPPPPRRRRRRRRRRRRRRRZZZZZZZZZZZZZEEEEEEEEEEEEEEPPPPPPPPPPPPPPPPPRRRRRRRRRRRRRRAAAAAAAAAAAAAAAAAAAASSSSSSSSSSSSSSSSSSSSZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAMMMMMMMMMMMMMMMMM że dopiero teraz dodaje :c
    weeeeeeny kochana i do następnego //@perfvash ILYSM xx

    OdpowiedzUsuń