poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 18

- ... Gra się rozpoczęła, pamiętajcie. Za błędy trzeba płacić, Gwen. Wiem, że to słyszysz. Szykujcie się wszyscy. Nie będzie litości. 
- Czego od nas chcesz? Co Gewn zrobiła? Nic, gnoju pierdolony, więc zostaw ją w spokoju!- wydarł się Luke do telefonu.
- Chcę się zabawić, a samemu tak trochę nudno, więc, skoro oni wiszą mi zapłatę, spłacą dług w taki sposób, jaki ja wyznaczę. Szykuj się Lyn. Nie mogę się doczekać, aż będziesz wyć z bólu i błagać mnie o litość. 
Po tym, jak usłyszałam te słowa prawie spadłam z łózka. Wzięłam do ręki szybko mój telefon i sprawdziłam urządzenie. 
Wiadomość od: Numer Nieznany.
Lyn, widziałem kogoś pod twoim domem. Uważaj na siebie, poproś Luke'a, żeby został, albo zadzwoń do mnie. To wyglądało jakby ktoś cię obserwował. Nie widziałem dokładnie kto to, był zakamuflowany dobrze. Nie może ci się nic stać. Nie zniosę tego. Powiedz o tym blondasowi. Niech uważa na swoją dziewczynę.
Ulga, którą poczułam w tamtej chwili była nie do opisania. Część napięcia odpłynęła. Ale nie odeszła całkowicie. Niekontrolowanie padłam na kolana, było mi tak bardzo zimno w tamtej chwili. Od razu przy mnie pojawił się Luke. Przytulił mnie, ale nic nie mówił. To wystarczyło. Chciałam to zakończyć jak najszybciej. Mam dość strachu, nie chcę się bać na każdym kroku. 
Czas sprzeciwić się dźwiganiu tego ciężaru, czas zrzucić balast. Czas zacząć żyć, tak jak powinno. Co za dużo to nie zdrowo, prawda? Ja mam zdecydowanie za dużo adrenaliny w ostatnich dniach. 
- Twoi rodzice mają gdzieś barek?- usłyszałam ciche pytanie chłopaka. 
- Co?- spytałam skołowana, ale po chwili zorientowałam się o co chodzi- Tak, ale po co ci?
- Nie zaśniemy na trzeźwo- odpowiedział prosto. Wstał, po czym złapał mnie za rękę i również podciągnął do pozycji pionowej. Czułam się dziwnie skrępowana przy nim. Bałam się czy zrobię, lub powiem coś głupiego.
- Pokaż gdzie, ok?
Nie odpowiedziałam, po prostu chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam, dając tym znak, żeby poszedł za mną.
Nie odzywaliśmy się do siebie przez tą krótką podróż, ale cały czas czułam palące spojrzenie, które skupiało się na moim tyłku. Zboczeniec niewyżyty. 
Nie fatygowaliśmy się z braniem jakichkolwiek naczyń do picia.
- Z gwinta?- spytał blondyn trzymając butelkę jednego z moich ulubionych win. Myślałam, że wybierze coś mocniejszego. 
- Nie bierzemy wódki?
- Nie chcemy się upić. Chcemy się lekko oderwać- przypomniał mi. Miał rację, kac jutro nie był by najlepszą rzeczą pod słońcem.
Pokiwałam głową zgadzając się i ruszyliśmy do mojego pokoju, wcześniej otwierając butelkę.
Usiedliśmy się na podłodze obok siebie. Przez kilka minut nie odzywaliśmy się, była to przyjemna cisza, pozwalająca na zagłębienie się we własnych myślach. Wymienialiśmy się butelką. Nie przejmowaliśmy się ile wypijemy, bo nie był to mocny alkohol. 
- Zagrajmy w 20 pytań- powiedział Hemmo i obrócił się w moją stronę.
 Przełknęłam głośno ślinę i z lekkim wahaniem zgodziłam się.
- Dobra, ty zacznij.
- Twój ulubiony kolor?
- To się zmienia cały czas, a twój?
- Czarny. Ulubione zwierzę?
- Serio?- spytałam, po czym upiłam łyka wina z butelki- Będziesz pytał o wszystkie ulubione błahostki?
- Skarbie, to już dwa pytanie, a nie odpowiedziałaś na moje.
- Pantera. Twoja ulubiona potrawa?
- Pizza. Ulubiony film?
- Filozofowie, a twój?
- Jakie ty gówna oglądasz- powiedział i widziałam, że chcę uniknąć odpowiedzi na moje pytanie.
- Odpowiedz- spojrzałam na niego z miną typu 'jeśli tego nie zrobisz, będziesz żałować'.
- Wredne dziewczyny- wymruczał cicho i niechętnie te słowa, zakrywając swoją twarz dłońmi. Widziałam jednak, że się zarumienił.
- Żartujesz?
- Wiesz, że to było pytanie?
- To też i co z tego?- zadałam kolejne pytanie, lekko się do niego przysunęłam i chwyciłam moimi dłońmi jego, po czym odsłoniłam jego twarz.
- Będziemy teraz używać samych pytań?
- Czemu nie?- zaśmiałam się, z jego odpowiedzi.
- Bo nie na tym polega ta gra, czyż nie?
- Co z tego?
- Skończymy już?
- Wiesz, że przegrasz, prawda?
- Chyba za dużo wypiłeś- powiedziałam do siebie, wstałam i zabrałam butelkę. Odłożyłam ją na biurko i ponownie położyłam się w łóżku.
Luke nic nie mówiąc dołączył do mnie. Po chwili byłam wtulona w jego ciało.
- Nie jestem piany. Wiem co robię Gwen- wyszeptał to, muskając moją szyję.
- Chciałem zapomnieć- wyjaśnił.
- O czym?- odwróciłam się w jego stronę.
- O tym pierdolonym idiocie. Nie będzie się tak wyrażał o tobie. Jeśli odważy się coś ci zrobić, wykastruję go- mówił całkiem poważnie.
Mój oddech lekko przyśpieszył. Nie poznawałam go, tak bardzo się zmienił. Z aroganckiego dupka, do troskliwego bad boy'a. 
- Luke, to nie jest bajka. Szczęśliwe życie bez problemów? To niemożliwe. To nudne. Czasem też mam już tego dość, ale jest jeden powód, za który powinniśmy mu dziękować- powiedziałam tak samo poważnie jak on.
- Serio?- spojrzał na mnie zdziwiony- Jaki?
- Poznaliśmy się lepiej, gdyby nie on, nie udawalibyśmy. Możliwe, że teraz pieprzyłbyś jakąś dziewczynę, a ja smacznie spała po dniu pomagania rodzicom, nauce i może jakiejś imprezie.
- W takim razie dziękuję mu, ale tylko za to. Jednak już poznaliśmy się. Może już zniknąć.
- Życie to nie koncert życzeń, trzeba samemu pozbyć się balastu.
Zamknęłam oczy i pogrążyłam się w myślach.

***

- Gwen, obudź się!- czyiś głos przedostawał się do mojej podświadomości.
- Gwen!
Poczułam ostre szarpnięcie. Otworzyłam oczy i odetchnęłam z ulgą.
- To był tylko koszmar- powiedział uspokajająco Luke, lekko mnie obejmując.
- Tylko koszmar- powiedziałam bardziej do siebie, niż do niego.
- Chcesz o tym pogadać?
- Nie- odpowiedziałam po długiej chwili- Po prostu chcę dalej spać.
- Na pewno wszystko ok?- spytał, przysuwając się do mnie tak blisko, że znalezienie jakiejkolwiek przestrzeni między nami byłoby nie lata wyzwaniem.
Nie chciałam martwić blondyna, więc udawałam, że śpię.
Ten sen...
... Był tak bardzo realistyczny.
       ~~~
Byłam w piwnicy, mogłam to wywnioskować, po małym oknie z którego było widać tyle co nic i stanie pomieszczenia. Moje ciało było posiniaczone, pokaleczone, poparzone a nawet pogryzione w niektórych miejscach. Skóra na moim ramieniu paliła niemiłosiernie, od wyciętego tam napisu 'dług #1' 
Nie wiedziałam kiedy, ani jak się tu znalazłam. Po prostu byłam. 
Podświadomie modliłam się, aby oprawca, nie przekroczył progu drzwi. 
Jedyne rzeczy, jakie miałam na sobie to bielizna i biała, za duża i w wielu miejscach podarta, koszulka.
Na podłodze w niektórych miejscach, znajdowały się zaschnięte już krople krwi. Mojej krwi.
Na lewo od drzwi była też kupka moich włosach, które teraz były krótsze, niż chciałabym aby były.  Nie sięgały już do pasa, kończyły się na wysokości łopatek.
Spojrzałam na ścianę naprzeciwko mnie. Siedziała tam, żałośnie oparta o ścianę dziewczyna. Jej brązowe włosy również były potargane, a skóra okaleczona. Wyglądała tak samo źle, jak ja. Może nawet gorzej.
Tak samo jak ja, jej kostki były zablokowane poprzez kajdanki, od których odchodził długi łańcuch, przez co nie mogłyśmy się nawet poruszać po pomieszczeniu. Od kącika jej ust, szła szkarłatna linia zaschniętej krwi.
- Przepraszam Gwen, nie powinnam mu ufać.

Od dawna nie miałam tak dziwnego snu. Wydawał się tak bardzo prawdziwy. Ale to tylko SEN. One się nie sprawdzają. To po prostu wynik stresu i strachu. To wszystko.



***


- Serio?! Nowy uczeń?! Jesteś nie poważny Jake!
- Co z tym nie tak?- powiedział poprawiając na swoim ramieniu plecak.
- To, że każdy myśli, że nie żyjesz!- wydarłam się na niego, zwracając uwagę większości uczniów na korytarzu. 
- To znaczy, że wyjechałeś i zaginąłeś!- poprawiłam się, tak samo głośnym tonem, dając tym samym wszystkim znak, że nie powinni tak na nas się patrzeć.
- To dobry pomysł Lyn, poza tym. Mogę zmienić swój wizerunek, tożsamość. Mam teraz trzy lata mniej. To wspaniałe- on najwyraźniej miał inne zdanie, niż ja co do całej sytuacji. 
- Hej Jake- obok mnie pojawiła się Tay. Przywitała się z moim bratem, przytulając go.
- Idziemy na wf?- spytała się go.
- Zaraz, zaraz. Stop. Czy ja o czymś nie wiem?- spytałam rozkojarzona.
- Jesteśmy w tej samej klasie- wytłumaczył Jake.
- Ten plan jest chory. Jesteś teraz wyłożony na tacy. Dean może przyjść i zrobić cokolwiek chce.
- Gwen, przeciwnie. Możemy tu poszukać nowych informacji, może ktoś go widział, słyszał coś o nim...- wymieniałby pewnie dalej inne powody, by przekonać mnie do swoich racji, ale przerwał mu Luke, podchodzący do nas. Albo raczej, do mnie. 
Zignorował pozostałą dwójkę, stanął na przeciw mnie i mocno przytulił.
- Hej, hej, hej, nie uduś mi mojej siostry- zażartował Jake.
- No właśnie Luke, co ci się tak na czułości zabrało?- mówiła ze śmiechem Tay. Blondyn był jednak jak zahipnotyzowany, odsunął się lekko, tylko po to by musnąć swoimi ustami moje.
- Co wy...- inny głos nie pozwolił dokończyć mojemu bratu wypowiedzi.
- Oni są razem, idioto- odezwał się Cal. Niebieskooki objął mnie w pasie i z małym, aroganckim uśmieszkiem patrzył na każdego w naszej małej grupce. Szkoła, czyli bad boy wraca w całej swojej okazałości. Szkoda, ale wole wersję czułą, moją osobistą. 
- Ja-a-ak to razem?- Tay się jąkała. Ona, że co? Nigdy nie widziałam jej tak zaskoczonej.
- Są razem- potwierdził ze śmiechem Calum, po czym na twarzy Jake'a pojawił się chytry uśmieszek.
- Jako, że spotykasz się teraz z moją- podkreślił wyraźnie to słowo- siostrą. Musimy poważnie porozmawiać. Wyglądał teraz, jakby układał sobie w głownie jakąś demoniczną mowę. Tylko nie to.
- To nie jest chyba konieczne- powiedziałam pod nosem, jak mała zrzęda. 
- Jest- zaprzeczył mój brat. Luke najwyraźniej się tym nie przejął. Stał po prostu i słuchał naszej rozmowy. Jedyne co się w nim przez tą chwilę zmieniło to uśmiech. Z aroganckiego na taki... zwyczajny, z tymi jego dołeczkami. 
- Na ile zostajesz tutaj Jake?- spytał wesoło Cal. Wczoraj podobno odbyli szczerą rozmowę. Wyjaśnili sobie wszystko, ale nie obyło się bez małego ciosu. Mój brat oberwał lekko w głowę, ale na szczęście nie było nic widać. Dzięki Kazu, jest świetną makijażystką i choć Jake to facet, dzielnie siedział na krześle i znosił nakładanie wszelkich mazideł.
- Przyjdziesz dzisiaj na trening?- spytał mnie Luke.
- Jaki trening?
- Koszykówka, dzisiaj na wf'ie graliśmy i Pan Evans kazał nam przyjść na trening.
- Gratuluję sieroto- zażartowała Tay- może się nadajesz do czegoś jeszcze, a nie tylko wyścigi.
- Ja też będę- odezwał się Cal.
- Na której to godzinie?
- Na siódmej- powiedzieli w jednym momencie wszyscy. Czy tylko ja nie znam rozkładu ponadobowiązkowych zajęć w tej szkole na pamięć? Ehhhh, nieważne.
- Mam...- zaczęłam się zastanawiać, jaką lekcje mam o tej godzinie- Historie.
- Pani Brown wyjechała na wycieczkę, nie masz ani jednej historii w tym tygodniu.
- Teraz nie masz wymówki, musisz przyjść- zaśmiał się Cal.
Zadzwonił dzwonek, sygnalizujący kolejną lekcję. Pożegnaliśmy się wszyscy, a ja w całym tym roztrzepaniu zapomniałam zabrać książek na matematykę, więc udałam się do mojej szafki. Opierała się o nią Ally. Tylko nie to. Nie mogę mieć jednego, spokojnego dnia?
Chciałam ją zignorować, ale nie mogłam, ponieważ opierała się właśnie o moją szafkę.
- Możesz się odsunąć?- spytałam oschłym tonem, patrząc wszędzie, by nie na nią.
- Nie musisz być chamska- powiedziała lekceważąco.
- Nie jestem- odparłam krótko, a widząc, że brunetka się nie rusza, odepchnęłam ją. Tak, to było nie miłe, ale cóż zrobić? I tak jestem już spóźniona.
- Posłuchaj, Dean jest wkurzony, ale powiedział, że jest jeszcze dla ciebie nadzieja i dla tego blondaska.
Miałam ochotę dać jej w twarz. Nie za nazwanie Luke'a 'blondaskiem', ale za bycie taką szmatą. Jak to możliwe, że aż tak bardzo się zmieniła pod wpływem psychopaty. Zrobił jej pranie mózgu, czy co? Dawna Ally nie nazwała by nikogo chamskim, nie była by wulgarna i bezczelna...
Ludzie się zmieniają, raniąc tym innych. Może i tak, ale ona najbardziej rani siebie, bo wiem, że nie długo będzie na kolanach błagać o przebaczenie. Taka jest brutalna prawda. Myśli, że go zna, ale podejrzewam, że nic o nim nie wie. 
- Przekaż mu jedno, niech się odpierdoli od nas. Ma swoje życie, niech się nim zajmie.
- Panno Peterson, panno Rudd, dlaczego nie jesteście na lekcjach? Już jest po dzwonku.
- Zagadałyśmy się- chciała wybrnąć All.
- Ona mnie zagadała, nie mogłam dostać się do swojej szafki. Już idę do klasy. Przepraszam.
Brunetka spojrzała na mnie nienawistnym wzrokiem. Czyż bym ją zdenerwowała. Nie przejmując się już niczym, poszłam w kierunku sali 168.
Przez całą godzinę, jedna myśl nie dawała mi spokoju. O co chodzi, że jest dla mnie nadzieja? Byłam tak skupiona na szukaniu tych słów, że kompletnie nie przejęłam się lekcją, jaka właśnie trwała.
Rysowałam jakieś abstrakcyjne wzory w zeszycie przez całe czterdzieści pięć minut. Nic mnie nie potrafiło wybić z tego rytmu. Kreśliłam i myślałam. Pożyczę notatki od kogoś innego.
Dzwonek na przerwę. Powinnam mieć teraz historię, ale z powodu nieobecności nauczycielki mam godzinę wolną. Godzinę, którą spędzę na treningu koszykówki. W sumie nie miałam powodu żeby się dziwić, że trener kazał im przyjść. Oboje są wysportowani i wysocy. Jednym słowem idealni do gry w kosza.
Oglądałam razem z Tay, jak członkowie różnych klas biegają za piłką i próbują zdobyć punkty dla swojego team'u, jednak mimo, że grali tam moi przy... Mój ukochany i mój przyjaciel, szybko znudziło mnie oglądanie rozgrywki.
Zaczęłam rozglądać się po hali w poszukiwaniu czegoś, na czym mogłabym skupić wzrok i policzyć, pooglądać, cokolwiek innego niż patrzenie na spocone ciała nastolatków uganiających się za piłką.
Sala, na której się znajdowaliśmy była ogromna, ale co się dziwić, odbywały się w niej bale, najważniejsze uroczystości i inne ważne uroczystości z udziałem całej szkoły.
Mój wzrok wędrował po całej sali. Od jednego konta, do drugiego. Jedynie co jakiś czas zerkałam w kierunku boiska, by sprawdzić jak sobie radzą powody mojej obecności tutaj. Taylor wykorzystywała okazję i odrabiała zadanie domowe, mogłabym jej pomóc, ale jest mały problem. Jest klasę wyżej, co oznacza, że musiałabym być geniuszem matematycznym, by jej dorównać. 
Przewróciłam oczami, gdy w sali wszystko mnie już nudziło, miałam już dość, chciałam zawołać chłopaków i powiedzieć im, ze idę, ale usłyszałam gwizdek trenera. Zawodnicy mieli minutę przerwy. Zadziwiłam się, gdy Cal i Luke podbiegli do nas, że im się jeszcze chciało. Trybuny blisko nie były, a my siedziałyśmy w jednym z najwyższych rzędów.
Gdy zobaczyła chytre uśmieszki na ich twarzach i to, jak mokrzy byli, chciało mi się uciekać. Podjęłam taką próbę, ale przez nieodpowiedni strój i koturny, blondyn szybko mnie złapał. 
Oni się oblali wodą, czy co?
Pisnęłam, gdy czyjeś ramiona mnie objęły i uniosły, kręcąc się. 
- Puść mnie idioto?- pisnęłam przerażona, po czym wymruczałam swoje żale, i to jak świat jest niesprawiedliwy. Dlaczego on musi być tak bardzo wysoki? Dwadzieścia centymetrów to pozornie mało, ale jemu to wystarcza, by uzyskać niemałą przewagę. Albo nie jest ona aż tak duża, ale Luke ją odpowiednio wykorzystuje? Też możliwe.
- Nie martw się, to nie pot, tylko woda- zaśmiał się i stanął na przeciwko mnie. Nie mógł jednak nic więcej zrobić, bo do naszych uszu dobiegł dźwięk gwizdka trenera.
Do naszych uszu dobiegł gwizdek trenera, a po chwili jego wołanie.
- Hemmings, Hood, na romanse czas macie po szkole!
Zaśmiali się wszyscy z tych słów, choć pozornie nie były one zabawne w żadnym stopniu. Były zwykłym stwierdzeniem. 
Luke musnął moje usta bez jakiegokolwiek uprzedzenia i zbiegł z trybun, dołączając tym samym do Hood'a, na boisku. 
Wróciłam na swoje miejsce i z zdumieniem zauważyłam rumieńce na twarzy Taylor. Muszę ją o to spytać.
Gdy otwierałam usta, zauważyłam postać w drzwiach, po lewej stronie hali. Nie byle kogo.
Dean Cooper we własnej osobie. Stał tam i się przyglądał. Parzył na mnie, zauważając, że odwzajemniam spojrzenie, pokazał ręką, żebym do niego podeszła.
Co do chuja pana?
Ucisz się moja wulgarna strono. Powinnam ograniczyć przeklinanie. 
- Tay, muszę iść do toalety. Zaraz wrócę- ona pokiwała głową, oznajmiając tym samym, że słowa do niej dotarły. Zabrałam torbę i udałam się w stronę szarych drzwi.
Zmroziło mi krew w żyłach, widząc chytry uśmieszek na jego twarzy i...
I nóż w jego ręce, z którego kapały szkarłatne krople.
Gwizdek trenera wytrącił mnie z transu. Zatrzymałam się i mierzyłam wzrokiem osobnika za szybą.
- Gwen!

______________________________________________


WOW WOW WOW
Rozdział 18 był... uhhh, ciężki do napisania, ale wreszcie go skończyłam.
Co o nim myślicie? 
Ja jestem trochę nim... rozczarowana. Wyobrażałam sobie to kompletnie inaczej, ale przez ostatnie dni mam blokadę twórczą. Sorry.
Mam nadzieję, że jednak wy widzicie w nim jakieś pozytywne momenty.
A co do noża... Lexi naoglądała się za dużo horrorów i takie są tego rezultaty. 
Nie mam kompletnie żadnych pomysłów więc, po prostu oznajmiam, że czekam na wasze opinie :)

Ogłoszenie parafialne/ pomoc dla potrzebujących!!!

Chciałabym zamówić nowy zwiastun, ale nie mam żadnej piosenki, dlatego...
Możecie wysyłać mi na tt ( @CrazolAlex ) lub tutaj w komentarzach linki, tytuły, piosenek, które kojarzą się wam z ywcm ^.^
Osoba, która wyśle piosenkę, na którą się zdecyduje dostanie spojler 19 rozdziału, gdy go napiszę (wiec osóbki z anonima tutaj i nie z anonima też PODPISAĆ SIĘ USEREM) 
Może taki spojler to nie dużo, ale zawsze coś :) a może nie tylko 19 rozdziału, kto wie jaki kaprys będę mieć :D

Zapraszam też na bloga wspaniałej osóbki.... who-you-are-fanfiction.blogspot.com

Next...

TYSFM za ponad 40 000 wyświetleń!!! To tak bardzo niesamowite!!!
Zakładając tego bloga nie myślałam, że 10K przekroczycie a tutaj 40 już! ILYSM <3



To już wszystko na dziś :)

55 komentarzy = 19 rozdział  
ALE, jako że w przeciągu następnych 7 dni obchodzę urodziny, nie będę może miała czasu na pisanie rozdziału, przez co może pojawić się on trochę później. PRZEPRASZAM 


~ Lexi 

35 komentarzy:

  1. OMG. Genialny rozdział.
    Czekam na next i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, jak zawsze! Czekam na następny :D.

    OdpowiedzUsuń
  3. Blokada pisarska to najgorsze zło ever! Rozdział..cóż..jest intrygujący, rozumiem Gwen, sama miewam takie koszmary co jest dziwne, gdyż nigdy nie oglądam horrorów.
    Nie wiem dlaczego, ale z ywcm kojarzy mi się piosenka The Frey - How to save a life
    http://www.youtube.com/watch?v=cjVQ36NhbMk
    oraz Kings of Leon - Use Somebody
    http://www.youtube.com/watch?v=gnhXHvRoUd0

    i Sum 41 - Pieces
    http://www.youtube.com/watch?v=By7ctqcWxyM

    Nie wiem dlaczego. Po prostu mimo,że Gwen jest szczęśliwa jest smutna i to jest przygnębiające. No nie umiem tego wytłumaczyć, ale często tych piosenek słucham jak czytam fanfiki...

    Życzę Ci wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - Sama miałam je 2 dni temu :) mam nadzieję,że będą wyrąbiste w kosmos :)

    @TasteOfAsthenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział z dreszczykiem czyli takie które uwielbiam:) co do piosenek polecam ci Alesso Heroes albo John Martin Anywhere for you:) pozdrawiam i życze weny:*

    OdpowiedzUsuń
  5. z niecierpliwością czekałam na ten rozdział! omg czy ty zawsze musisz tak się znęcać i kończyć w takich momentach? *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały <3 przerwalas w najciekawszym momencie avhdghsthd <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny jak zawsze kocham to ff
    @LoloOficiall

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepszyyy no wow *______* ❤Karolina <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. awwww awwww awwww
    Luen moments ❤❤❤ omg ten rozdział jest cuuuuuudowny x
    no po prostu >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
    kocham cię, buźka :*
    słodziak

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny. Czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu świetny slgkkdf
    LUEN OMFG ALFK
    uuu Dean na końcu <<<<
    ale i tak swietny rozdział
    szkoda ze tak sie skończyło ale przez to jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na następny ♡
    @fancygrandee
    p.s. wszystkiego najlepszego ! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Idealny.. *.*
    Mam nadzieję, że ten Dean nic nie zrobi Gwen :/ no i Luen z rozdziału na rozdział coraz lepiej ^.^ :D
    Co do piosenki to moim zdaniem moze pasować Little Mix-DNA ❤️ :)
    No i wszystkiego najlepszego ! ❤️ ~N

    OdpowiedzUsuń
  14. Lukey taki odważny słodziak :3
    Tay i Calum? ^^ Coś się kroi, hę? Hę?
    Gwen idiotko na cholerę ty się tam wleczesz?! Życie ci nie miłe?!
    Dean, ty debilu, zaczynasz mi działać na uzębienie -.- Idź się zabij, czy coś...
    Haha jak kreatywny komentarz, ehhh.
    Uwielbiam i do następnego ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  15. xdcfvgbhmjkhbgvytcesrxfvgbhjnmk ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Aaaa! Ja pierdole przerywać w takim momencie!? Chcesz mnie zabić! ? Masz dwa dni na dodanie nowego rozdziału bo jak nie to znajdę Cię i ukatrupie xD

    P.S.
    Jak bd miała czas zajrzyj do mnie: kiyoko-penguin-draw.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. nbhhgvy supcio <3

    OdpowiedzUsuń
  18. lel co tak mało komentarzy?. ja sie spodziewałam ze bedzie już 55 a tu tylko 21 ... (rozdział >>>)

    OdpowiedzUsuń
  19. spóźniona (szczęśliwa?) 7...

    Mówiłam już to kilka razy, ale powtórzę jeszcze raz DEAN PIEPRZ SIĘ, OH PRZEPRASZAM ZAPOMNIAŁAM, ŻE NIE MASZ Z KIM UPSSS :)))
    Mam złe przeczucia co do tego co się wydarzy :/ co ty planujesz?!
    (oficjalnie zaczynam się bać o Gwen i ty wiesz czemu lel)
    Właśnie Luke pilnuj swojej DZIEWCZYNY [lol jaram się tym jakby to ja miała chłopaka, ale prawdopodobnie zostanę starą panną z kotami (już zbieram na karme) bo do zakonu siostry diabła raczej nie przyjmą ahaha]
    Wredne dziewczyny powiadasz XD Nie liczyłam, ale oni już chyba przekroczyli już dwadzieścia pytań?
    Ta ich dyskusja przypomina mi trochę naszą rozmowę tylko to ja zawsze wygrywam XD (szat ap daj człowiekowi pomarzyć).
    Mi to nie pozwolisz go zabić, a Luke to może go wykastrować?!
    LUKE KURWA MASZ MOJE WSPARCIE! Sny się nie sprawdzają prawda?
    plisss powiedz, że to prawda błagaaam! Zastanawia mnie ta dziewczyna w tym śnie czyżby to nowa postać? Ten sen mnie przeraża przez to, że wiem więcej niż powinnam haha.
    Shut up Jake this is her BOYFRIEND xd Czemu wszyscy są tak zdziwieni, że oni są razem przecież wróżbita Maciej nie musiał nawet tego przewidywać bo już na kilometr było widać i czuć, że będą parą lmao Uuuuuu będzie poważna rozmowa ahaha
    Czyżby było coś pomiędzy Tay i Cal'em?
    Czuję się jak w horrorze krzycząc 'NIE OTWIERAJ TYCH DRZWI! NIE OTWIERAJ ICH KURWA!' eh, ale jak to w życiu bywa jeszcze nikt mnie nie posłuchał.
    Co jaka krew?! Czyja?! Kto był za szybą?! mam nadzieję, że to nie Jake...

    Tak to chyba nie była szczęśliwa siódemka no, ale cóż nic nie poradzisz lol
    Mówiłam ci już, że cię nienawidzę, ale jednocześnie kocham? idk co jest ze mną nie tak xd To jest jeden z moich ulubionych rozdziałów, ale także umarłam na zawał oh got co będzie dalej? on nikogo chyba nie zabił, prawda? prawda? prawda. No to chyba wszystko haha SOŁ ŻYCZĘ JAK ZAWSZE DUUUŻO WENY I CZEKAM NA NASTĘPNY // @perfvash ILYSM xx


    OdpowiedzUsuń
  20. Nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja pieroże! Kogo krew? Jake'a? Nie nie nie! Zabije tego gnoja!

    OdpowiedzUsuń
  22. boże żeby to nie był Jake

    OdpowiedzUsuń
  23. już nie moge sie doczekać następnego ^^

    OdpowiedzUsuń
  24. Gthxdfhbh jezu czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  25. rozdział cudowny jal zawsze *o*
    czekam z niecierpliwością na nexta

    OdpowiedzUsuń
  26. njuigftdrserxdtcfyvgubhijnom xx

    OdpowiedzUsuń
  27. Rozdział świetny.
    Opowiadanie genialne !
    Czego chcieć więcej *-*
    nie wiem czy to aktualne, ale tak mi się skojarzyła z tym ff piosenka davida guetty "dangerous" :) x
    @xiluvmyharryx

    OdpowiedzUsuń