Nie sądziłam, że czas odpoczynku minie tak szybko. Po dniu, w którym zobaczyłam go, byłam uważna tak samo, jak w domu. Na szczęście nie do końca. Gdy byłam z kimś, łatwo było mi się rozluźnić.
Choć nie chciałam, zarwałam pierwszą noc po powrocie. Jednak tym razem nie na szukanie informacji o Dean'ie. Musiałam się uczyć. Tydzień szkoły to dużo, a niektórzy nauczyciele nie znają litości. Zadają tyle ile mogą, a choroba i pobyt w szpitalu, nie jest dla nich usprawiedliwieniem. Już w sobotę dostałam wiadomość od Kazu, że nauczyciele będą mnie odpytywać. Ku zdziwieniu nauczycieli, zaliczyłam wszystko i to nie źle.
Nie widziałam nigdzie Lily, ani Lydii, chciałam wyjaśnić z nimi, o co chodziło w dziwnej i niezrozumiałej wiadomości, od jednej z nich. Po zajęciach, gdy kierowałam się w stronę samochodu Luke'a, który miał zawieźć mnie do domu dostałam sms'a, właśnie od jednej z bliźniaczek. Lydia zaproponowała dzisiaj spotkanie, w jednej z kawiarni. Tylko nasza trójka. Pasowało mi to, będą mogły mi na spokojnie wyjaśnić, o co chodziło.
Aktualnie znajduję się w jednej z kawiarni, w centrum miasta. Siedzę przy stoliku najbardziej oddalonym od wejścia, w kącie lokalu. Byłam zwrócona tyłem do drzwi, przez co nie widziałam, kto wchodził do "By the way"*. Popijałam co chwilę kawę mrożoną, którą przyniosła mi kelnerka chwilę temu.
Spojrzałam na zegar, myślałam, że jest już dużo później, nie zmienia to jednak faktu, że bliźniaczki się spóźniają. Powinny być tu już dziesięć minut temu.
Z nudów zaczęłam bawić się palcami. Poczułam wibracje w kieszeni jeansów, które miałam na sobie. Wyjęłam telefon i zobaczyłam wiadomość od Michael'a.
Od: Mikey
"Dlaczego siedzisz sama w kawiarni?"
Instynktownie odwróciłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu. Nigdzie nie widziałam czerwonych włosów, więc nie było go tu raczej. Szybko wstukałam odpowiedź i ją wysłałam.
Do: Mikey
"Skąd to wiesz? Gdzie jesteś?"
Po kilkunastu sekundach urządzenie ponownie zawibrowało, oznajmiając tym samym, nową wiadomość.
Od: Mikey
"Byłem tam przed chwilą, kupowałem ciastko i kawę na wynos, nawet mnie nie zauważyłaś. Na kogo czekasz?"
Napisałam mu, że na te "dwie rude". Nie kojarzył ich imion, dlatego użyłam takiego określenia. Gdy chowam telefon do kieszeni, zauważam, że ktoś się przysiadł do stoika, przy którym siedziałam.
Podniosłam wzrok i spojrzałam w oczy osobie siedzącej przede mną.
Dean Cooper.
Przełknęłam głośno ślinę i zmierzyłam go wzrokiem. Nie wyglądał na osobę budzącą postrach, a jednak. Był zabójcą. Mogłam usłyszeć przyśpieszone bicie mojego serca. Dodatkowo dobijał mnie jego arogancki i bezczelny uśmieszek. Rozsiadł się wygodnie na fotelu i bezczelnie się na mnie gapił. Ja również nie spuszczałam z niego wzroku, ale w innym celu. Obserwowałam go, czy niczego nie planuję. Był zdolny do wszystkiego, więc nie wiedziałam czego się spodziewać.
On wiedział.
Wiedział, że się boję.
Kpił ze mnie. Patrzył na mnie, z pogardliwym wyrazem twarzy. Nie odzywałam się. Zaschło mi w gardle i miałam poczucie, że każde słowo będzie niczym pocisk, wystrzelony w moją stronę. Słowa są olbrzymią bronią, nie wiedziałam, co zrobić, powiedzieć, jak się zachować. Robiłam to co on. Siedziałam i patrzyłam.
Bałam się nawet mrugnąć, a gdy moje oko wyłapywało najdrobniejszy ruch z jego strony, moja czujność zwiększała się, o ile było to możliwe.
W końcu zdecydowałam się odezwać. Nie wytrzymywałam już tej ciszy i tego napięcia.
- Czego chcesz?
- Jeszcze się nie domyśliłaś?
- Wyobraź sobie, że nie umiem czytać w myślach. Wróżką też nie jestem- nie mogłam się powstrzymać, przed docinkami. Nawet jeśli wiem, że jest groźny, mam przeczucie, że nic mi nie zrobi. Jesteśmy w miejscu publicznym. Kawiarnia nie jest pełna, ale znajdzie się kilkanaście osób, znajdujących się w lokalu.
- Nie igra się z ogniem, Lyn.
Spojrzałam na niego zdziwiona i przerażona. Rozumiem znał moją przeszłość, ale skąd, do chuja, wiedział, jak Jake mnie nazywał?! Mówił tak do mnie, tylko wtedy gdy byliśmy sami, lub w otoczeniu najbliższej rodziny.
- Skąd wiesz?- spytałam, wciąż wpatrując się w niego. Moje emocje buzowały we mnie, jak nigdy. Czułam narastającą złość. Nie wiem co się ze mną działo. Czy byłam bliższa histerycznemu płaczu, czy wybuchowi wściekłości. W głowie przelatywały mi różne scenariusze.
Uderzam go w twarz. Mocno. Tak, że z jego nosa zaczyna lecieć szkarłatna ciecz.
Biorę pierwszą rzecz pod ręką i rzucam ją w jego kierunku. Jest to filiżanka z moim napojem. Przedmiot rozbija się na głowie bruneta powodując przecięcie skóry w kilku miejscach.
Tyle możliwości, ale nie byłam w stanie nic mu zrobić. Byłam jak sparaliżowana.
Przeliterowałam sobie pod nosem skrót, którego użył.
Lyn.
Lyn.
Lyn.
Lyn.
Trzy litery, a wywołały tyle emocji.
- Powiedzmy, że Jake często używał tego skrótu, mówiąc o pewnej dziewczynie. Chyba nie muszę tłumaczyć, że chodziło mu o ciebie. Mała, słodka, niewinna, Lyn- przymiotniki wypowiadał sylabami. Zaczął się pochylać nad stołem. Był już bliżej o jakieś kilkanaście centymetrów. Przemknął przez moje myśli pomysł ucieczki, jednak prawdopodobieństwo, że pobiegnie za mną i mnie dogoni, było zbyt duże bym zaryzykowała.
- Czego chcesz?- spytałam ponownie- Mogę dać ci co chcesz, cokolwiek, ale proszę, daj mi święty spokój- mówiłam prawie błagającym tonem.
- Problem w tym, słodziutka Lyn, że nie masz niczego, co możesz mi oferować, oprócz życia. Oczywiście, chodzi mi o twoje, ewentualnie Kate, lub tego chłopaka- rozsiadł się wygodniej i udawał, że rozmawiamy ze sobą o rzeczach takich, jak pogoda. O błahostkach, a tak nie było.
On mi właśnie powiedział, że jedyne co chce to śmierć.
- Jakiego chłopaka?- spytałam ponuro.
- Twojego chłoptasia. Tego blondaska. Jak mu tam było- wymamrotał pod nosem, pocierając swój podbródek w zamyśleniu.
- Wiem. Hemmings. Luke Hemmings. Jest dla ciebie ważny, bynajmniej na takiego wygląda.
- Dlaczego ci zależy na cierpieniu innych?
- A dlaczego mój brat zabił się?- to było jak kubeł zimnej wody. Po moim całym ciele przeszły dreszcze. Moje zdziwienie w tamtej chwili było nie do opisania. Myślałam nie jednokrotnie nad sposobem, w jaki zginął brat Dean'a. Ale nigdy nie podejrzewałam, że stało się to z jego własnej inicjatywy.
Widząc lekkie zamyślenie i zdekoncentrowanie za twarzy bruneta, postanowiłam, że spróbuję pokazać mu. Pokazać, że nie jestem taka słaba, za jaką mnie uważa.
- To nie moja wina, nawet nie wiem kim jesteś. Nie obchodzi mnie czy twój brat się zabił czy nie. Wracaj tam, skąd przylazłeś i daj ludziom żyć. Zdziwiły go moje słowa, a raczej to, że umiem mu się postawić. Wykorzystując chwilę jego otępienia, mówiłam dalej.
- Chcesz mojej śmierci, rozumiem to, ale jaki jest tego powód? Zrobiłam ci coś? Nie. Więc, czego oczekujesz? Mam siedzieć i w spokoju patrzeć jak rujnujesz mi życie?! Wybacz, ale nie mam takiego zamiaru.
Po skończeniu swojej wypowiedzi, wstałam, przewracając przy tym krzesło i ruszyłam do wyjścia. Obejrzałam się jeszcze raz za siebie, aby sprawdzić, czy Dean idzie za mną.
Nie szedł.
Siedział i śmiał się histerycznie. W tamtym momencie wyglądał jak psychopata, którym był. Nie wiedziałam, i nawet nie chciałam wiedzieć, jakie myśli przelatują mu przed głowę. Wyszłam szybko z kawiarni, w tym samym czasie zapinając pas od cienkiego płaszczyka.
Zimy w Kalifornii nie były bardzo zimne, ale dało się odczuć niezły chłód. Nie pomagały w tym upalne lata.
Mój samochód był zaparkowany praktycznie przed samym wejściem, dzięki czemu znalazłam się przy nim już po krótkiej chwili. Nawet jeśli wiedziałam, że Cooper siedzi w lokalu, nie obijałam się. Szybko wsiadłam do pojazdu i odjechałam z piskiem opon. Nie fatygowałam się nawet z zapinaniem pasów.
* nobody'POV*
Jechał z dużo większą prędkością, niż powinien. Chciał się dostać do niej jak najszybciej. Zastanawiał się jakim cudem policja go jeszcze nie zatrzymała, jednak mandat był w tamtej chwili jego najmniejszym problemem. Cieszył się, że ją znalazł. Mogła mu pomóc, a raczej oni. Mogli mu pomóc się zemścić. Przez głowę przelatywały mu różne pytania.
Jak bardzo się zmieniła?
Czy go rozpozna?
Jak zareaguję na jego wieści?
A może już o tym wie?
Zbliżając się do świateł, lekko zwolnił. Gdy zobaczył zieloną barwę, symbolizującą, że może jechać, ponownie przyśpieszył. Patrzył przez siebie, dlatego nie zauważył auta, pędzącego w jego stronę. W ostatnich sekundach obrócił głowę i zauważył pojazd. Zahamował gwałtownie, jednak nie uniknął zderzenia. Jemu nic nie było, ale jego pojazd ucierpiał. Na szczęście jechał sam i nie było nikogo, kto siedziałby po prawej stronie pojazdu. Nie widział jeszcze, jak wóz wygląda z zewnątrz, ale był pewien, że jego bok był cały wgnieciony.
Bardziej skupił się jednak w tamtej chwili na osobie, która kierowała czarnym pojazdem, który uderzył w jego.
Brunet, na oko był w jego wieku, może o rok, albo dwa młodszy. Na twarzy gościł szyderczy uśmieszek. Chłopak spojrzał zdziwiony i próbował się bliżej przyjrzeć. Był pewien, że już go widział wcześniej, nie mógł jednak sobie przypomnieć gdzie.
Syreny policyjne przywróciły go do rzeczywistości, odcięły od świata wspomnień.
Nie mógł dać im się zatrzymać. Nie miał czasu na takie głupie zabawy.
Spróbował odpalić pojazd, oglądając się za siebie. Policja była już całkiem blisko.
Pierwsza próba. Nic
Druga. To samo.
- No dalej- wymamrotał pod nosem.
Chciał już próbować po raz kolejny, gdy samochód wydał z siebie dźwięk, oznajmiający, że został uruchomiony. Wykonał szybki manewr i ruszył w kierunku celu. Mijał szybko kolejne pojazdy chcąc uciec jak najszybciej od policji.
Tylko jeden raz obejrzał się za siebie i oprócz ustalenia pozycji radiowozu, zauważył, że nie ma czarnego pojazdu, który go potrącił.
Uciekł, tak samo jak on.
Od tamtej chwili, część jego myśli zajmowała nie dające mu spokoju podejrzenie.
To nie był przypadek.
Był jego celem, ale nie wiedział jeszcze, czy wypadek miał wyrządzić mu krzywdę cielesną, czy zastraszyć.
*Gewn'POV*
Wczoraj ledwie wróciłam do domu. Nie wiem, jakim cudem udało mi się to. Coś dziwnego działo się z moim autem, przez całą drogę miałam wrażenie, że pojazd za chwile rozpadnie się na kawałki. Zadzwoniłam do Ashton'a, ale on nie mógł dzisiaj przyjechać. Musi zająć się rodzeństwem. Przysłał więc Daniela, z którym, jak się okazało, był Luke.
Siedziałam na ławce w ogrodzie i przyglądałam się, jak oboje majstrują coś w pojeździe. Nie wiedziałam, że Hemmo zna się na mechanizacji.
- Wiecie już co się stało?- spytałam po długiej chwili ciszy. Blondyn obrócił się w moją stronę z uśmiechem. Ostatnio był weselszy niż zawsze, uśmiech praktycznie nie schodził z jego twarzy.
- Jeszcze nie, mamy pewne podejrzenia, ale nie jesteśmy w stu procentach pewni.
Jeszcze przez kilka minut majstrowali coś. Następnie, jak by to już nie jeden raz ćwiczyli, wyprostowali się, wytarli ręce w jakiś stary, szmaciany materiał, który im do tego dałam i obrócili się w moją stronę.
- Będę musiał wymienić ci jedną część, to nic wielkiego, po prostu się zużyła. Jeśli chcesz, mogę nawet teraz jechać do warsztatu po nią i ci to zrobić- powiedział w moją stronę Daniel.
- Jasne, jeśli masz czas i nie jest to dla ciebie problem.
- Żaden, będę za jakieś dwadzieścia, może trzydzieści minut- po tych słowach brunet udał się do swojego auta i odjechał, nie mówiąc już nic.
Odwróciłam się w kierunku blondyna i zobaczyłam czarny kolor na jego twarzy. Zaczęłam się śmiać, najpierw pod nosem, ale nie mogłam długo się hamować i już po chwili prawie płakałam z radości.
- Mam coś na twarzy?- spytał próbując przejrzeć się w szybie mojego auta, ale nie wiele zobaczył. Przejechał swoją dłonią po twarzy, powodując jeszcze większe rozmazanie smaru. Wskazałam na jego dłoń, dając mu tym niemy sygnał, aby podążył tam swoim wzrokiem.
Zrobił to i po chwili sam się śmiał, razem ze mną. Powoli zaczął do mnie podchodzić, opanowując się. Mimo to, na jego twarzy nadal widniał lekko arogancki uśmieszek.
Kiedyś by mi to przeszkadzało, teraz sądzę, że jest to jedna z najbardziej seksownych i gorących rzeczy, jakie widziałam w swoim krótkim, siedemnastoletnim życiu.
- Nie ładnie się tak śmiać, panno Peterson. Zwłaszcza ze starszych.
- To tylko rok różnicy, panie Hemmings. Nie jest to dużo. To raczej pan powinien się jakoś zachowywać, zwłaszcza w towarzystwie pięknej damy- mówiłam, machając nogami.
Siedziałam na stole przy ścianie domu, gdy rozejrzałam się, dostrzegłam, że nie mam drogi ucieczki. Miałam podejrzenia co planował chłopak i nie podobały mi się one.
- Przepraszam, ale damy tu nie widzę. Jest tylko jakaś napalona dziewczyna.
- Że ja? Że napalona?- prychnęłam. Zeskoczyłam ze stołu i podeszłam wolno do niebieskookiego, zapominając, że na jego rękach nadal znajduje się czarna maź.
- Widzisz tu kogoś, kto mógłby mnie podniecić? Ja niestety nie- stanęłam na palcach i wyszeptałam to prosto w jego usta.
- W takim razie trzeba kupić ci okulary- odpowiedział, nie ruszając się z miejsca.
- Z moim wzrokiem wszystko w porządku, ale nad twoimi manierami trzeba by popracować.
- Zawsze możesz zostać moją prywatną nauczycielką.
- W twoich snach, a nie, przepraszam. Nawet tam nie- chciałam szybko go wyminąć i odejść, ale chwycił mnie za ramiona.
- Wiem, że byś chciała, ale udowodnię ci, że mam jakieś maniery. Przepraszam- chciałam przerwać blondynowi, ale on tylko przyłożył palec do swoich ust pokazując, że mam milczeć.
- Nie jesteś napalona, choć chciałbym, żebyś była, ale wtedy nie byłabyś sobą. Nie jesteś damą, jesteś królową. Nie jesteś ślepa, tylko inteligentna, z małym wyjątkiem- gdy skończył mówić szybko złapał moją twarz w swoje dłonie i zaczął rozmazywać smar po mojej twarzy. Nie dość, że miałam już brudne ramiona, to teraz jeszcze twarz.
Spojrzałam spod byka na Luke'a, wiedział już co chciałam zrobić. Szybko odwrócił się i pobiegł, a ja zaraz za nim. Goniłam go po całym ogrodzie, w tym czasie przestałam się gniewać, zastąpiła to radość. Może i Hemmo jest czasem wkurzającym idiotą, ale ma to swój urok.
Przez długi czas nie mogłam dogonić blondaska. Dlaczego on musi mieć tak cholernie długie nogi? Dopiero po około pięciu minutach, wykorzystałam to, że Hemmings zwolnił i wskoczyłam mu na plecy, przewracając nas oboje.
Tarzaliśmy się chwilę po trawie, śmiejąc się. W pewnym momencie chłopak usiadł na mnie okrakiem i przytrzymywał mi ręce nad głową.
- Masz coś tutaj- potarł lekko swoim nosem mój polik.
- A ty masz coś na całej twarzy- odparłam.
To była wspaniała chwila. Uwielbiałam takie momenty, jak ten.
Beztroskie, wesołe szczęśliwe.
Ostatnio więcej się śmiałam, zauważyłam, że wpłynęło to pozytywnie na mnie. Nie mówię tu tylko o samopoczuciu. Jestem bardziej opanowana, lepiej radzę sobie w szkole i przestałam widzieć wszystko tak pesymistycznie, jak kiedyś.
- Wiem już- wyszeptał, patrząc mi w oczy- Znalazłem to słowo.
- Jakie?- spytałam. Nie próbowałam się wyślizgnąć z uchwytu. Były dwa powody, dlaczego nie. Po pierwsze, troszkę podobało mi się to, a po drugie, znacznie bardziej interesowało mnie to, co Luke ma do powiedzenia.
W tym samym momencie, co chłopak otwierał usta, usłyszałam wołanie mamy.
- Gwen! Chodź tu szybko! Ktoś do ciebie!
Zabiję Daniela. Nie mógł wrócić kilka minut później?
Chciałam powiedzieć, żeby Luke powiedział mi to, co czuje, ale jak zawsze, coś musiało przeszkodzić. Oboje szybko wstaliśmy.
Spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się. Blondyn przekazał mi nieme 'pogadamy później'.
- Mamo, powiedz Danielowi, żeby wszedł. Wiem, że miał przyjechać, naprawia mi auto.
- To chyba nie jest Daniel- odpowiedziała i już nic nie mówiąc, udała się w stronę domu, zapewne, by przekazać wiadomość.
Spojrzałam zdziwiona w kierunku miejsca, w którym przed chwilą stała.
Jak nie on, to kto?
Ashton, Michael, Calum i Tay weszliby bez proszenia, więc oni odpadali. Mama użyła rodzaju męskiego, więc nie była to też jedna z bliźniaczek, ani Kazu.
Przez chwilę myślałam, że może to Dean, ale szybko wybiłam sobie ten pomysł z głowy. Po wydarzeniach, które miały miejsce w kawiarni, miałam wrażenie, że nie szybko znów będzie chciał ze mną rozmawiać.
Po chwili w drzwiach tarasu pojawił się znany mi już chłopak.
- Nareszcie cię znalazłem.
- Myślałam, że nie żyjesz- powiedziałam na jednym wdechu, widząc go.
________________________________________________________
* By the way- kawiarnia o takiej nazwie istnieje w rzeczywistości, jest to jedna z moich ulubionych, znajdująca się w mieście w którym mieszkałam w Polsce :)
_______________________________________________________
Rozdział nie sprawdzony bo...
... jestem zbyt leniwa i śpiąca xd
Cóż, tak oto prezentuje się 14 rozdział i jak bym miała go ocenić to jest... średni.
Niektóre momenty mi się podobają, ale końcówkę zjebałam.
Ale, to nie moja opinia jest najważniejsza tylko wasza.
1)Jak myślicie, kim jest tajemniczy przybysz?
2) Namiesza on w życiu bohaterów?
3) Znacie jakieś fajne męskie imiona?
Kilka osób odpowiedziało na pytanie dodatkowe i co do wieku, najbliżej były osoby, które napisały, że mam 15 lat. Bo rocznikowo mam, a jeśli o wygląd chodzi (nie wierzę że to robię) noo jeśli ktoś chce zobaczyć jak wyglądam ----> KLIK Wyobrażał sobie ktoś mnie tak? btw jeśli chodzi o kolor włosów to: naturalnie mam ciemny blond, ale farbuję na miodowy blond.
Kolejna sprawa...
... jest ktoś chętny do stworzenia i prowadzenia kont innych bohaterów niż Luke, Cal i Ash na twitterze?? Nie ma ich wszystkich, a tak głupio bo nawet Michael'a nie ma do kompletu chłopaków.
Możecie też pisać na tt z hashtag'iem #YWCMff co myślicie o tym ff :)
TERAZ LIMIT KOMENTARZY:
60= NEXT (jestem dzisiaj humorzasta i obniżam bo mogę)
~Lexi
CUDOWNE!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń1) Obstawiam że to ktoś z ich starego zespołu, bo Dean próbował go zabić, a Gwen myślała że on nie żyje.
OdpowiedzUsuń2) Zdecydowanie tak.
3) Edward w skrócie Ed
Już się nie mogę doczekać nexta <3
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że to był Jake, który jednak nie zginął, ale teraz już nie wiem ;D
JA Cię chyba znajdę i zabije XD Jak mogłaś napisać taką końcówkę kobieto... i jak ja mam teraz normalnie mysleć? Będę sie zastanawiała kto to jest. 1. Ale też obstawiam, ze ktoś ze starego zespołu.
OdpowiedzUsuń2. Zapewne tak xD
3. Np. Daniel. :) Super rozdział! :) Pozdrowienia! :)
genialny rozdział. czekam na next. :)
OdpowiedzUsuńczekam na next ;)
OdpowiedzUsuńDroga Lexi-nie wiedziałam ze masz 15lat!!!na swój wiek niesamowicie piszesz i bardzO sympatycznie wygladasz😊 co do ff:1.ktos z jej byłego teamu i dean chce go tez zabić!moze Craig?Fajne nawet imię;) ogólnie mi się mega podobała scena Gwen-Luke;)totalnie ich shippuje!!czekam na następny rozdział !!niecierpliwa @TasteOfAsthenia :)x
OdpowiedzUsuńNIEEEEEEEE!!! Dlaczego w takim momencie? :( Jeju :(
OdpowiedzUsuńRozdział jest super! Bardzo mi się podoba. Fajnie, naprawdę fajnie. Tyle się w nim dzieje i jest długi <3 Kurczę, strasznie mi źle z tym że Luke nie powiedział jej co to za słowo no :( Myślałam że w tym rozdziale się tego dowiem a tu co? Ale oni i tak są tacy uroczy, jeny *.* Końcówka mnie strasznie zaintrygowała :P Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i życzę ci dużo weny.
Tak swoją drogą to zapraszam do siebie: http://forgotten--promises.blogspot.com/
@czaary_maary xx
rozdział 3...
OdpowiedzUsuńKrótka historia z mojego życia: robię sobie tosty i przychodzi powiadomienie o nowym rozdziale co powiem szczerze mnie zaskoczyło bo się nie spodziewałam, że będzie tak wcześnie i zaczynam sobie czytać rozdział, jestem w połowie i nagłe olśnienie 'o kurwa moje tosty' so skończyło się na tym, że spaliłam sobie kolacje :''''')
Jak zawsze Dean pojawia się tam gdzie jest nie proszony, ale co zrobić? Hmm jak ją nazwał i mówił o swoim bracie to na początku miałam zajebistą teorie, a mianowicie pomyślałam, że on to Jake tylko zrobił sobie operacje plastyczną xd ale bardziej prawdopodobne tak jak już pisałam może ich ekipa zrobiła coś jego bratu i on się zabił idk.
Może Gwen nie jest wróżką, ale ty nią jesteś ahaha
Ja cię znajdę i zabije jak mogłaś mi to zrobić? JAK? złamałaś mi serce... oni mieli się pocałować i Luke miał jej powiedzieć co do niej czuje, ale pewien ktoś musiał im przerwać więc już go nie lubię xd
Pewnie ktoś to ktoś z ich starej ekipy bo ona mówiła, że myślała, że nie żyje no, ale to nie Jake bo chyba zareagowałaby trochę inaczej i ty byś się nie pytała o imię, a co do imienia to proooooszę niech to będzie Isaac lub Josh.
Czy namiesza w życiu bohaterów to idk jeśli okaże się, że to ktoś z ich starej ekipy to pewnie trochę namiesza u Ashtona i Gwen
.
Chciałabym prowadzić konto Mike'a lub Gwen, ale niestety nie mam czasu, a już jednego rp prowadzę xd
A za końcówkę to serio znajdę cię i zabije (ale to dopiero po zakończeniu ywcm żebym nie musiała żyć w niepewności bo nie mogę umierać bo nie chcesz sfinansować mojego pogrzebu :'()
To chyba wszystko trochę chaotycznie, ale co tam, a więc podsumowując: i hate you and i love you idk co ze mną nie tak? rozdział świetny, życzę duuużo weny i czekam na next, pozdrawiam //@perfvash
kurcze no, zawału dostane i tyle z tego będzie :)
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział :) to jest zapewne ktoś ze starego zespołu, na pewno namiesza, ciekawe co Luke chciał powiedzieć Gwen?
Luen ♥
czekam na next :) oby był jak najszybciej :P
Genialny!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Luke nie powiedział tego słowa, czyżby chodziło o miłość? ^^
Kurcze, nie wiem kim moze byc ten nowy gosc,moze kims z ekipybrata gwen przy wyscigach? no wiesz ck, giną po kolei ludzie z tej ekipy i pewnie Lyn myślała że o nie żyje a tu buum! i'm here! :D
John? William, Thomas? Zayn, Liam, eter?
Czekam na nexta.
Mogłabyś mnie informowac na tt?
@xiluvmyharryx
jejku rozdział genialny sjahdavgydsagds
OdpowiedzUsuńLuke i Gwen są tacy tacy słodcy hahahah chyba jeszcze nie zdają sobie sprawy z tego co tak naprawdę ich łączy. no i ten koles na końcu, jestem strasznie ciekawa kim on jest :o
OdpowiedzUsuńRozdział - genialny, Guke - słodcy, ff - brak słów, ogólnie mówiąc zajebiście ;)
OdpowiedzUsuńNie umiem pisać epopei ale rozdział podoba mi się bardzo :) czekam niecierpliwie na kolejny
OdpowiedzUsuń@_cutedimples_
Idealny.
OdpowiedzUsuńWiesz na początku myślałam że to jej brat. Ale nie to jest jakiś jego bliski przyjaciel, który zniknął po wypadku. Ma na imię może Nathan w skrócie Nat. I namiesza I to dużo ale przede wszystkim pomorze odkryć śmierć i kilka innych rzeczy z przeszłości. Pewnie zakochany w Gwen. Wiesz zazdrosny Luke. Haha dobra nie wiem czy coś pominąłam.
świetny rozdział, Luke i Gwen to było takie słodkie że aż nie potrafię tego opisać, czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że to Jake
OdpowiedzUsuńNie wiem kto to, ale jeśli to nie Jake to może ktoś z ich starej paczki? Omfg nwm O.o Te momenty Gwen i Luke'a mnie rozbroiły. Jedno wielkie AWWWW *w*
OdpowiedzUsuńnaprawdę świetny rozdział, chyba jeden z lepszych!
OdpowiedzUsuńświetny jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńCodowne!
OdpowiedzUsuńCo Luke czuje do Gwen??? Kim jest ten koleś??? Dodawaj szybko nowy rozdział
świetne ff, ciesze się że na nie natrafiłam :)
OdpowiedzUsuńOmg, te fanfiction jest idealne, czytałam od początku i sie zakochałam, jejku tyle tego, głupi Dean tyle namieszał ale pewnie gdyby nie on to Luke i Gwen nie byliby teraz razem.
OdpowiedzUsuńLuke i Gwen są słodcy, jak zwykle ktoś zepsuje świetną chwile haha
ciekawe kto przyszedł... Moze ktoś ze starej paczki Gwen i Asha z Londynu?
Czekam na następny rozdział ❤
@fancygrandee
kocham twoje ff, serio jedno z moich ulubionych o sosach <3
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego rozdziału :DD
OdpowiedzUsuń^^ <3
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam czerwoną czcionkę, pomyślałam o czymś innym. xd
OdpowiedzUsuńDaj mu na imię Klaus. I do bohaterów Josepha Morgana. *_*
Rozdział świetny *-* może przyszedł ten brat Dean'a czy coś? No nie, nie wiem x.x Dawaj nexta szybko <3 ;3 ~N
OdpowiedzUsuńszybko rozdział, bo nie wytrzymam <3
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz djsdlgsalydgaslfd
OdpowiedzUsuńOMG jestem strasznie ciekawa kto to...
OdpowiedzUsuńdopiero zaczęłam czytać to ff i jestem tak strasznie ciekawa co będzie dalej więc szybko dodawaj nexta pls !! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńmyśle że to może być brat Deana albo coś ale prosze dawaj kolejny rozdział bo po prostu tu umre !!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział nie mogę się doczekać kolejnego :D
OdpowiedzUsuńBoski rozdzial ♥ prosze szybko next bo nie wytrzymam ! ♥
OdpowiedzUsuńUgh nie wiem kto to, ale już go nie lubię, bo przerwał gwen i lukeowi haha, czekam na nastepny :D
OdpowiedzUsuńkomentować !! <3
OdpowiedzUsuńomg, ciekawe kto to, czekam na nexta!
OdpowiedzUsuń<3
Za końcówkę zabije, ale rozdział cudowny! :*
OdpowiedzUsuńAaaaa takie emocje! Normalnie strzał za to, że Daniel im przerwał :c
Czekam na next! ♡
Oh my gosh. Jezu to jest takie super i wgl mi też brakuje słów by to opisać :*
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, ze nowy rozdział pojawi się już niedługo!
OdpowiedzUsuńŚwietne kiedy nowy rozdzial ?
OdpowiedzUsuńsuper! <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajne ff:D
OdpowiedzUsuńjeeju zawsze musisz przerywac w takich momentach dshdgsaduksa no kocham! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać nastepnego rozdziału, oby był jak najpredzej!
OdpowiedzUsuńsuppper rozdzial
OdpowiedzUsuńKOCHAM <3
OdpowiedzUsuńciekawe kto to...
OdpowiedzUsuńJAK KTOŚ MÓGŁ IM PRZERWAĆ, UGHHH -,-
OdpowiedzUsuńja sie chyba zabije !!! ;cc
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńBoże, wybacz mi kochana, przez szkołę nie miałam czasu i mogłam przeczytać i ostatnio nie komentowałam :CC
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale wiedz, że nie olewam twojej pracy, jest ona wspaniała, piękna i wszystko co pozytywne! Piękne rozdział, szczerze nie zwracam uwagi, że nie sprawdzasz rozdziałów, nawet nigdy nie skupiałam się na tym, bo ta fabułą tak wciąga, że o jejciu *.*
Wydaję mi się, że ten nowy to znajomy z Londynu i namiesza on trochę, ale właściwie rozjaśni sprawę z Deanem, na pewno zna lu jest nawet choć częścią tej zagadki.
KOCHAM GWEN I LUKE"A! <3
A imiona to hmmm Josh, WIll, Louis, Eric, Matt? :)
Czytam je od wczoraj a je kocham !! <3
OdpowiedzUsuńLuke jest taki słodki i w ogóle *,*
Czekam na nexa :*
Aaaaaaaaaaa 60 komentarzz !!! <3 ale mi sie trafiło <3 dopiero co skonczylam czytać ten rozdział a już niedługo następny ! ;* ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam to ff nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! xx
OdpowiedzUsuńKiedy next? :)
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać następnego sdahdlgasydliv
OdpowiedzUsuńKocham, kocham , kocham!
OdpowiedzUsuńSzybko next!