piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 5

~~Rozdział pisany przy tej piosence. Wiem że może nie pasuje do klimatu, ale dała mi natchnienie i proszę przeczytajcie notkę pod rozdziałem.~~

Nie wiedziałam co powiedzieć.

Wyścigi.
Tylko to słowo krążyło mi po głowie.
Wszyscy milczeli po tym zadaniu. Luke nie wiedział pewnie, jakie znaczeni miały jego słowa, a Ash? Siedział z spuszczoną głową, robił wszytko byle by na mnie nie spojrzeć.
- Naprawdę, obiecałeś mi. Obiecałeś mi, kurwa, że po tym co się stało z Jacob'em nie wrócisz do tego- chyba jeszcze nigdy nie krzyczałam tak głośno i z taką rozpaczą.
- Gwen, nie chciałem tego, ty też ledwie co z tego wyszłaś. Nie płacz, nie chciałem tego naprawdę- mówił pochodząc do mnie. Nie chciałam w tamtej chwili jego dotyku, nie kogoś kto mnie okłamał, zawsze myślałam, że jest ze mną szczery.
- Ale mi się udało, wytrzymałam bez tego, a ty?! Pamiętasz, jak nad grobem Jack'a przysięgałeś, że nie wrócisz do tego, że porzucisz wszystko co się z tym wiąże!- Emocje wygrywały z rozumem, widziałam jak Irwin pęka, mimo to wypominałam mu dalej. Niestety, taka była prawda. Mój biologiczny brat, Jack. Ścigał się, był jednym z lepszych, jednak wyścigi męczą. Sama byłam w to zamieszana, jeździłam z nim na nie, twierdził, że jestem jego talizmanem, jego motywacją, żeby jak najszybciej dojechać do mety.
Kochał to uczucie zwycięstwa. Kochał tytuł "najlepszego w okolicy". Kochał adrenalinę i kochał wolność, którą czuł, gdy z wysoką prędkością jechał przez miasto.
A ja kochałam patrzeć na jego radość. Był najważniejszą osobą w moim życiu, która nagle odeszła.
Mimo wszystko, nie żałuję, że byłam w to zamieszana. Mam tylko żal do siebie, że nie powstrzymałam go wtedy przed wejściem na pojazd. Dopuściłam do tego wyścigu.
Starzy znajomi mówili mi "to nie twoja wina", "jego motor był uszkodzony".
Co z tego?! Wiedziałam, że coś się stanie tamtej nocy. Nie potrafiłam przewidzieć tylko co.
Jack był bardzo dobrym zawodnikiem, mimo że miał wtedy tylko 18 lat. Przegrał tylko jeden raz, w tym samym wyścigu, przegrał walkę o życie. 
Pamiętam to wszystko tak dokładnie, że aż boli.

   ***

- Jesteś pewny że wygrasz?- spytałam z nadzieją. 
- Oczywiście że tak słońce, jak zawsze, a jutro pójdziemy świętować do wesołego miasteczka. Co ty na to? - odpowiedział.
- Obiecujesz?
- Jasne że tak, w końcu jestem najlepszy, a teraz idź i czekaj na mnie na mecie. Zrobiłam jak kazał.
Nie lubiłam jak się ścigał. Choć to było dziwne, w wieku piętnastu lat dziewczyny chcą "być" dorosłe, każda w mojej szkole też chciała mieć wejściówki na Street Race. Ja nie, mimo to miałam je, za każdym razem. Robiłam to dla niego, chciałam widzieć jak Jake się cieszy. To zawsze do mnie podbiegał po każdym wyścigu. 
Ustawili się na starcie. Mój brat i Davies.
Obaj, w całym sezonie, nie przegrali ani razu. 
Obaj chcieli wygrać, pokazać że są "najlepsi".
Ale jeden z nich nie był fair.
Któryś z ludzi oponenta mojego brata majstrował coś przy motorze Jack'a.
Na ostatniej prostej, gdy widziałam już że zbliżają się do mety, gdy mój faworyt prowadził, gdy chciałam już zacząć świętować, stało się.
Najpierw stracił kontrolę, nie mógł jechać prosto, później upadł, następnie poleciała iskra i najważniejsza osoba jaką miałam, mój opiekun, spłonął żywcem na moich oczach.
Nie potrafiłam nic zrobić, stałam i patrzyłam. Davies dawno przekroczył linie mety i świętował. Ludzie poszli za nim, prawie nikt się nie przejął Jacobem. Tylko ja i jego ekipa. 
Oni biegali i próbowali ugasić ogień, ja nie umiałam. Byłam sparaliżowana.
Obiecał.
Mówił że wygra, że jutro pójdziemy świętować.
To musiał być sen.
Padłam na kolana i wyłam z rozpaczy, to nie był płacz, to było o wiele silniejsze emocjonalnie.
Świat się zatrzymał.
Patrzyłam na płomienie, piękne i niebezpieczne, zabijały teraz. Żywiły się nim. Pochłaniały w całości.
Jedno mnie pocieszało, nie krzyczał, gdy bym słyszała to rozpaczliwe wołanie o pomoc, możliwe, że sama wbiegłabym w płomienie, aby go ratować.
Nie wiedziałam kiedy przyjechała karetka, kiedy podnoszono mnie z asfaltu, kiedy wołano do mnie, potrząsano mną. Ja wciąż patrzyłam tam, gdzie ogień pochłonął ciało Jack'a.
Nie ważne co się działo, wciąż miałam jeden obraz przed oczami, płomienie, bezpośredni zabójcy mojego brata. Bezpośredni, bo gdyby nie ktoś inny, nie doszło by do tego.
      ***
Nie znoszę tego wspominać. To zawsze wraca z taką samą siłą.
Gdy wróciłam do rzeczywistości, każdy znajdował się w innym miejscu. Ja na podłodze siedziałam, a po polikach spływały mi łzy. Ashton mnie obejmował, nie uspokajał mnie słowami, wiedział że to mi nie pomaga.
Luke kucał przy mnie i patrzył z zdziwieniem i strachem w oczach.
- Już dobrze, skończyło się, puść mnie Ash - spojrzałam na niego, wiedziałam że musiałam wyglądać okropnie, ale nikt na to nie zwracał uwagi.
- Nadal wraca?
- Zawsze wracało - wyszeptałam bardziej do siebie, niż do przyjaciela.
- Co wracało? Powie mi tu ktoś co się przed chwilą stało?- nie krzyczał, ale nie był to też spokojny ton Luke'a. Ja nie byłam w stanie niczego powiedzieć. To normalne po "napadzie".
Tak to nazwałam "napad", konkretnie, "napad wspomnień".
Czy często się zdarzały? Nie.
Czy umiałam sobie z tym radzić? Nie.
- Luke daj jej spokój, myślisz że masz doświadczenia z wyścigami, bo tak jest, ale ona ma większe i bardziej drastyczne niż mógłbyś pomyśleć - Ashton mówiłby dalej, ale przerwałam mu, nie chciałam już tego słuchać.
 - Wracając do tematu. Dlaczego myślicie, że on tam może być? - nie chciałam wspominać o Jack'u. Luke spojrzał na mnie zmieszany, a Ash odetchnął z ulgą.
- Tam będzie większość osób z imprezy, a poza tym, Gwen on wyraźnie wie coś o twojej przeszłości, tylko nie mówi wprost o co mu chodzi.
- I skoro mam coś wspólnego z wyścigami, to myśli, że tu też będę ich szukać. To bzdury, po śmierci Jacka robiłam wszystko, żeby się od tego odciąć- to było nie dorzeczne, jak mogłam wkręcać się w coś przez co straciłam brata.
- Tak, może cię szukać tam, tylko tym razem nie będziesz sama. Będziesz mogła go znaleźć i on ciebie też, ale nic ci nie zrobi.
- Kto tam jeszcze będzie, z osób które znam?- spojrzałam na Ash'a, wiedział, że ma być ze mną szczery.
- All nie wie o wyścigach, tylko z tych emocji nie dowiedziałaś się jednego. Już się nie ścigam, zajmuję się sprzętem, jako mechanik. Więc całkowicie nie złamałem przysięgi. Zajmuję się tylko sprzętem, ale już wracam do tematu. Będzie tam Cal, jako widz, tylko dlatego tam chodzi, Michael, tak samo jak Hood, przychodzi żeby popatrzeć, Daniel, mój znajomy z warsztatu też idzie, jako mechanik. Pewnie będą też te bliźniaczki z twojej szkoły- chciał mówić dalej, ale musiałam się upewnić, że dobrze usłyszałam.
- Lydia i Lily?
- Właśnie, zawsze są i wszystko opisują, można powiedzieć że archiwizują każdy wyścig.- opisywał mi dokładnie Ashton.
- I jeszcze ja- wtrącił się Hemmings.
- Po co tam jeździsz, dla pokazu, dziewczyn...- już chciałam wyliczać dalej, ale usłyszałam słowo, którego się bałam.
- Wygranej, jestem tam dla wygranej.
Nie mogłam się powstrzymać przed spojrzeniem w stronę Irwina, chciałam skończyć ten temat, ale to zdanie musiałam mu powiedzieć teraz, gdy wiedziałam, że Luke jest jego przyjacielem i się ściga.
- Wiesz, że to może znowu się stać, że możesz stracić przez to przyjaciela.
- Luke jest lepszy od Jacka, ja też jestem bardziej doświadczony niż wtedy, umiem dokładniej sprawdzać sprzęt- odpowiedział, ani razu od dłuższej chwili nie spojrzał mi w oczy, a to znaczyło, że jest zawiedziony samym sobą.
Tym razem zwróciłam się do Hemmingsa.
- Ile razy przegrałeś, w tym sezonie?
- Wcale, jestem najlepszy- duma i jego wielkie ego dają o sobie znać.
- Powiem ci jedno, uważaj. Myślisz że się na tym nie znam, nie dziwi mnie to, ale się mylisz.
- Ciekawe, jakim cudem ktoś taki jak ty, mógł być w tym świecie?-nie znoszę tego ironicznego głosu.
- Luke, nie przeginaj, dobrze ci radzę i skończymy ten temat co kto wie.- syknął Ash w mojej obronie.
- Gwen, nie możesz tam iść dzisiaj, robiłaś wszystko, żeby z tym zerwać i udało ci się- miał rację, chciałam z tym skończyć, ale teraz chcę się dowiedzieć o co chodzi Dean'owi.
- Powiedz mi tylko jedno, czy to są prawdziwe nielegalne wyścigi, takie jakie ja znam, czy te marne podróbki z dziwkami w krótkich spódniczkach i wysokich szpilkach?- pytanie to wymsknęło mi się zanim zdążyłam to przemyśleć. Luke spojrzał na mnie skoncentrowany, jak by próbował zgadnąć o czym myślę, a Ashton odpowiedział mi.
- Prawdziwe, takie jak w Londynie, zdarzają się jakieś laski ubrane w mini i szpile, na szczęście nie często.
Jak to usłyszałam, ulżyło mi, nienawidzę tych wyścigów dla szpanu i rozgłosu.
- Idę tam dzisiaj i Ash nie mów powstrzymasz mnie, im szybciej dowiem się o co mu chodzi, tym szybciej wrócę do normalnego życia, a skoro może tam być, nie mam nic do stracenia. Podaj aby miejsce i czas.
- Nie pojedziesz tam sama.- od razu zaprotestował Ashton- nie znasz miasta i wolę, żebyś się tam nie kręciła bez opieki.
- Ja ją zawiozę- odezwał się Luke- będzie to trening przed wyścigiem z pasażerem, dojedziemy na miejsce i ty się nią zajmiesz, a ja zrobię zwoje.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, lepiej żeby jechała samochodem, no i jest jeszcze jeden problem. Jak cię przedstawimy Gwen i nie chodzi mi o imię i nazwisko. Muszą wiedzieć, dlaczego nagle, pojawisz się na tym wydarzeniu, w tym mieście.

*wieczór, miejsce wyścigów*

Luke tak jak obiecał, przyjechał po mnie i muszę przyznać, że jego Yamaha robiła wrażenie. Gdyby tylko Jack mógł ją zobaczyć, zakochał by się w tym motorze. Znałam się trochę, wiedziałam co może osiągnąć. Ten model był legendą. Yamaha R1 szósta generacja. Cudo. 
Miał założony już kombinezon. Cały czarny, jedynie na ramionach były dwie czerwone wstawki. i na ramieniu logo producenta.
Byłam ubrana tak, jak należy na wyścigi uliczne wyższej klasy. Nie miałam może odpowiedniego stroju, ale stare buty na szczęście były dobre, a one są bardziej ważne w stroju, niż reszta, oprócz nich miałam na sobie czarne skórzane obcisłe spodnie, zwykłą bordową koszulę w kratę i także skórzaną ramoneskę, której rękawy były tego samego koloru co koszula, a reszta czarna. Włosy miałam spięte w wysokiego kucyka, aby było mi wygodniej. Jedyny makijaż na mojej twarzy to była czarna kreska i trochę tuszu do rzęs, nie potrzebowałam więcej.
Start i meta były na jakimś pustkowiu z dala od centrum miasta, jednak trasa obejmowała niektóre dzielnice. 
Tak jak się spodziewałam, wieczór składał się z dwóch kategorii, samochody i motory. Luke też miał się dzisiaj jechać. W finale. Był ostatni, jednocześnie to miało być widowisko nocy.
Na miejscu Hemmings od razu podjechał pod mini warsztat Irwina.
Zsiadłam jako pierwsza, a zaraz za mną Lucas, który objął mnie ręką w pasie.
Wspominałam już że chcę zabić Ash'a za jego plan. Wymyślił jak mnie przedstawiać, dlaczego od razu, mimo że jestem od niedawna w mieście, będę na wyścigach. Miałam grać dziewczynę Luke'a.
I chyba nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że nie podobał mi się ten pomysł.
Blondyn też nie chętnie na to przystał, ale gdy o tym dyskutowaliśmy, było to najlepsze rozwiązanie.
- Hej Ash- Luke był dobrym aktorem, dużo lepszym niż ja.
- Cześć, ale wy uroczo razem wyglądacie- miał radochę z tego, że ja się wkurzam. Uroczo?!
- Zamknij się. Powiedz lepiej czy widziałeś tu już kogoś takiego jak opisywałam?- tylko po tam pojechałam, więc tylko to mnie interesowało.
- Powoli, najpierw należy cię przedstawić, tym co wiedzą kogo mają szukać- podeszło dwóch chłopaków w stronę mojego, chwilowo znienawidzonego, przyjaciela, mój tymczasowy 'chłopak' puścił mnie na chwilę i przywitał się z nimi.
- To jest Daniel, pomaga mi z sprzętem, a to Michael, ten o którym ci mówiliśmy, Calum zaraz powinien przyjechać z Taylor.
- Jasne- pierwszy raz od dawna czułam się dziwnie w towarzystwie płci przeciwnej, w sumie ich było czterech a ja jedna, choć może to otoczenie sprawiało, że czułam się nie pewna. 
- Miło było, ale musimy sprawdzić sprzęt, Ash pomożesz mi- odpowiedział
- Już idę, dobra, wy sobie tu radźcie i Luke, pilnuj jej i nie mówię o tym żeby się nie zgubiła, nic nie może jej się stać. Rozumiesz?- ta część Irwin'a nie ujawniała się często, opiekuńczy brat, ale cóż się dziwić, on na prawdę kocha swoje rodzeństwo.
- Tak- spojrzałam z zdziwieniem na niebieskookiego, mówił śmiertelnie poważnie, w jego głosie dało się wyczuć obietnicę.
Zostaliśmy w trójkę, ja Hemmo i Michael.
- Więc- zaczął niepewnie nowo poznany mi chłopak- słyszałem jak przedstawił ci mnie Ash i proszę mów do mnie jak chcesz, ale nie po imieniu, nie znoszę go.
- Ja też nie znoszę swojego pełnego imienia, mów mi Gwen. I mam pytanko. Serio? Jak chcę?
- Tak- odpowiedział niepewnie.
- Więc, mogę cię nazwać gównem i ty zareagujesz?- spytałam go z cwanym uśmieszkiem. Stara ja wraca. W takim otoczeniu to konieczne. Mieć twardy tyłek i umieć odpyskować, choć Michael nie wyglądał na narcyza, miałam nadzieję, że zrozumie ten mały żarcik.
- Jeśli chcesz- zaczął się lekko śmiać, ma dystans do siebie, już ma u mnie plus.
- A tak naprawdę mów Mikey. Słyszałem, że chcesz kogoś tu znaleźć, znam już opis, ale nie wiem dlaczego.
- To nie jest teraz najlepszy temat- Był okropny. Mogłam mu powiedzieć o tym w każdym innym miejscu i czasie, ale nie teraz. 
- Nie ma sprawy, w takim razie kiedy indziej, a teraz wybaczcie, ale idę oglądać widowisko.
Zaśmiałam się na jego ton, naprawdę lubił tu być.
Zorientowałam się że Luke po prostu stoi, obejmując mnie lekko w pasie i milczy.
Spojrzałam na niego, może i był tu ciałem ale myślami nie.
W tej samej chwili usłyszałam wołanie.
- Myślałem, że później przyjedziecie- to był Hood. Podszedł do nas z tą dziewczyną, która organizowała imprezę. Nareszcie poznam Taylor, to ona też pierwszego dnia w szkole zareagowała inaczej niż reszta na moje zachowanie, nie wywyższała się tak jak reszta "elity".
- Cześć jestem Taylor, ale mów mi Tay- powiedziała, przytulając mnie jednocześnie.
- Gwen, miło mi- uśmiechnęłam się i lekko oddałam uścisk.
Luke przywitał się z nimi i zapytał się wszystkich czy chcą iść popatrzeć na wyścigi. Zgodziliśmy się.
Dziwnie się czułam idąc z jego ręką na mojej talii, ale co zrobić. Liczyło się tylko to żeby rozwiązać sprawę z Dean'em. Nie wiem co bym zrobiła jeśli okazało by się, że wie coś o Jack'u i powiedziałby o tym moim rodzicom, albo Kate. Wszyscy spoza tamtego otoczenia myśleli że zginął podczas "przejażdżki". Organizatorzy wyścigów są bardzo ostrożni, umieją pozbyć się wszystkich śladów. Dbają, żeby ich nie przyłapano, w końcu większość z nich się z tego utrzymuje.
Idąc dało się wyczuć, jak ważną tu osobą jest Hemmings. Większość osób patrzyła na niego z szacunkiem, a na mnie ze zdziwieniem, lub jak w przypadku większości dziewczyn z zazdrością. 
Wyścigi mijały bardzo szybko, ale co się dziwić kiedy pojazdy poruszały się z prędkością tak wysoką, że policja miała by duży problem z ich dogonieniem, nie wspominając o złapaniu.
Prawie w ogóle się nie odzywałam, cały czas szukałam wzrokiem bruneta, który wysłał dziwnego sms'a z mojego 'imprezowego' telefonu.
Nie widziałam go, nie rzucił mi się w oczy. 
Cały czas chodziłam z Luke'iem, podchodził naprawdę poważnie do obietnicy, którą dał Ashton'owi. Gdy tylko chciałam się od niego oddalić, chwytał mnie mocniej i nie pozwalał odejść. Przez cały czas albo siedzieliśmy przy jednym z rozstawionych stolików, albo staliśmy nie daleko mety i oglądaliśmy końcówki rywalizacji. W pewnym momencie Hemmo stanął za mną, objął mnie mocno w pasie i oparł głowę na moim ramieniu, zastanawiałam się dlaczego to zrobił, dopóki nie zauważyłam grupki przypatrującej się z podejrzliwym wzrokiem. Musiał grać i ja też, dlatego położyłam swoje dłonie na jego i udawałam, że sprawia mi to przyjemność. 
Dziwnie się czułam w tym świecie. Jednocześnie miałam poczucie, że należę tutaj, w tym samym czasie chciałam cofnąć czas i nie przyjechać tu.
Ash i Daniel cały czas sprawdzali, czy z motorem Luke'a na pewno jest wszystko dobrze.
Nadszedł czas dzisiejszych dwóch finałów. Pierwszy samochodowy i drugi motorowy. 
Pierwszy z nich był ciekawy, jednak pojazdy na czterech kółkach nie dostarczają tylu emocji, są bardziej stabilne, łatwiej zablokować drogę przeciwnikowi, zwłaszcza gdy jest tak wąska jak ta tutaj.
Z tego co Cal mówił, zwyciężył jego faworyt. 
Teraz, nadszedł czas wyścigu Luke'a. 
Ustawił się przy linii startu, tak jak jego przeciwnik. Słychać było tłum wykrzykujący ich imiona. Hemmings'a imię było bardziej słyszane.
Trzy...
Dwa...
Raz...
Wystartowali. 
Na początku jechali równo, przed zakrętem mój 'chłopak' wysunął się na prowadzenie. I zniknęli, teraz tylko czekać, aż pojawią się na ostatniej prostej prowadzącej do mety, jednak stanie się to najwcześniej za kilka minut, trasa była dość długa.
Stałam cały czas w towarzystwie Michael'a, Cal'a i Tay, dopóki nie podeszły do mnie trzy dziewczyny, dwie z nich znałam. Bliźniaczki, cały czas myślałam, ze Ash zmyślał o tym, że one tu będą, a jednak. Mówił prawdę. 
- Cześć Gwen, Tay i jak ci było?- powiedziała chyba Lily. Nie jestem pewna.
- Calum Hood. Cal, jeśli chcesz- chyba nie za bardzo je lubi, nie dziwi mnie to, czasem są straszne. Wyobraźcie sobie takie dwie upiorne rude istoty przychodzą do was w nocy we śnie, mówią to samo, wyglądają jak klony, można niezły horror wymyślić.
- A właśnie, bo wy się jeszcze chyba nie znacie, Gwen to jest Kazuko Hideki. Kazuko poznaj Gwen Peterson.
Przywitałyśmy się podając sobie dłonie.  
- Formalności mamy za sobą, teraz główne pytanie, jak ci się udało uwieść Hemmings'a?- spytała jedna z rodzeństwa.
Co kurwa? Tego nie było w planie.
- Nie uwiodłam go, po prostu jakoś tak wyszło- chciałam uniknąć tego tematu.
Widać, że nie wierzyły mi, ja sama bym sobie nie uwierzyła, ale przestały pytać i to się liczy.
Okazało się że przyszły tu zrobić zdjęcia do archiwum, w końcu staliśmy przy samej mecie, mogłam się spodziewać, że będzie tu ktoś z aparatem.
- Co jest z Kate? Czemu nie ma jej tu?- spytała Lydia, teraz byłam pewna, że to ona.
- To nie jej klimaty, ona preferuje książki i muzykę klasyczną, a nie palenie gumy, hałas i chaos.
Ona tylko skinęła głową na znak zrozumienia. 
Wszyscy nagle odwrócili się w stronę toru, spojrzałam też tam. Jechali na ostatniej prostej. Na początku ledwo było ich widać, ale z każdą sekundą byli coraz bliżej. 
Można było już zauważyć kto jest pierwszy. Jednak konkurent nie poddawał się, próbował wyprzedzić przeciwnika, z marnym rezultatem. 
Kilka sekund później wszyscy oszaleli. 
Luke zwyciężył. Udało mu się.
Z całą grupą podbiegliśmy w jego stronę, z powodu prędkości z jaką jechał, hamowanie było długie. 
Gdy się zatrzymał, od razu zsiadł z pojazdu, zdjął kask i zrobił coś czego się totalnie nie spodziewałam. 
Podbiegł do mnie, objął i uniósł nad ziemię. Zaczął się ze mną kręcić w kółko z euforii wygranej. To było niesamowite, radość, która od niego biła, była zaraźliwa. Zaczęłam się śmiać razem z nim. Kochał to, kochał wyścigi, tak jak Jack.
Gdy przestał się okręcać zauważyłam dwie znane mi twarze w tłumie.
Dean i Eliza. Stali obok siebie i patrzyli na nas. Twarz dziewczyny wyrażała zdegustowanie, a na jego widniał złowieszczy uśmiech. Dlaczego akurat teraz musiałam ich zobaczyć, teraz, gdy czułam szczęście.
- Luke, on tutaj jest- wyszeptałam do jego ucha, ciągle będąc w jego objęciach. 
_________________________________________________________

Podstawowe pytanie:
Jak wam się podoba rozdział?
Proszę KAŻDEGO, bez wyjątku, kto to przeczytał o zostawienie opinii w komentarzu :)

Co myślicie o doświadczeniach Gwen z wyścigami? Zdziwiło was, że to nie ona siedziała za kierownicą?

Muszę powiedzieć (nieskromnie, ale co mi szkodzi) , że całkiem podoba mi się ten rozdział. 
Mam też pytanie, chcielibyście zwiastun tego bloga, jeśli tak to zamówiony, czy robiony przeze mnie (wolała bym sama ale to dla was będzie on robiony) i czy znacie jakieś programy do robienia tego typu rzeczy?

NO I CO MYŚLICIE O VIDEO "AMNESIA"CHŁOPCÓW ?
JA OSOBIŚCIE PADŁAM NA ZAWAŁ 

DZIĘKUJĘ WAM ZA 17 KOMENTARZY POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM. SKORO NABILIŚCIE TYLE, ŻEBY ZACHĘCIĆ WAS DO KOMENTOWANIA

GDY BĘDZIE POD TYM ROZDZIAŁEM MINIMUM 15 KOMENTARZY DODAM NASTĘPNY ROZDZIAŁ.
NO I JAK BĘDĘ MIAŁA CZAS.

ROZDZIAŁY PISANE SĄ NA BIEŻĄCO.


ZAPRASZAM WAS DO ZADAWANIA PYTAŃ NA ASK'U  


NO I DZIĘKUJĘ ZA PONAD 2000 WEJŚĆ. 


~Lexi

29 komentarzy:

  1. asdfjagg ja chce zeby Luke i Gwen szybko stali się prawdziwą parą. czekam na to, a ten rozdzial jest taki agsgsgja

    to dobrze ze Gwen nie kierowala nie chce zeby byla taka bad lel
    mam nadzieje ze nowy rozdzial pojawi się szybko
    zycze weny
    xx

    OdpowiedzUsuń
  2. bsosjsishsis genialny rozdział xx serio Gwen jest taka >>>>>>>>>
    czekam na nastepny rozdzial z niecierpliwoscią xx
    /@czescariana

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu myślałam, że Luke ją pocałuje, a tu ją tylko uniósł ehh ;-;
    Boję się Dean'a jak dla mnie jest jakiś psychiczny lel
    Rozdział świetny, wpadłam przypadkiem na twoje opowiadanie i zdecydowanie zostane na dłużej :D
    @DzastaaaJestem

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawe opowiadanie, czekam na nastepne rozdziały. Oczywiście życzę DUŻO weny, na pisanie następnych bardzo ciekawych i wciągajacych rozdziałów. pozdrawiam :)
    @chejkagrandex

    OdpowiedzUsuń
  5. Luke i Gwen są razem tacy asdghjklbd
    Fajny motyw z tym bratem. Nigdy bym na to nie wpadła.
    Podoba mi się ten rozdział. Mimo wszystko jest w nim tyle emocji że szok.
    Ja z chęcią zobaczę Twój zwiastun.
    A teledysk? Jest świetny ale te dziewczyny tam są zbędne według mnie.
    Czekam na następny. Byle szybko.
    Xx

    OdpowiedzUsuń
  6. jak Luke wygrał...to takie aww hahah
    rozdział jest super, SUPER HIPER xx
    czekamy na następny...kurcze ja już nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedno z ciekawszych i co najważniejsze dobrze pisanych opowiadań! Wielki szacun! Lekko się czyta i bardzo dobrze. Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  8. jezuniu! świenty
    dawaj kolejny, misia
    @fuckinglukeey

    OdpowiedzUsuń
  9. DALEJ *,*
    Mój program na którym robię filmy to Windows Movie Maker <<< jest świetny, polecam. ;)
    LUDZIE KOMENTOWAĆ JFFKBFVDVIVDBKVF

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny *_*
    Jasne że chcemy zwiastun
    Mam nadzieje że jak najszybciej dodasz kolejny rozdział :)
    @_cutedimples_

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny rozdział :) Z ogromną, OGROMNĄ niecierpliwością czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow niesamowity *_* po tych kilku rozdziałach kocham tego bloga. Rozdział mnie urzekł. Czekam z niecierpliwością na next

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowny rozdział zresztą jak każdy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niesamowity rozdział *.*
    Zrób sama zwiastun, jeżeli chcesz :)
    Kocham to fanfiction <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Dlaczego przerwałaś w takim momencie?! A Luke i Gwen są tacy awcsvgsvscszn *^* Chcę już następny! Zwiastun również! X

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział, czekam na NEXT :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeju to jest cudo *-* kocham ten ff czekam na następny rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  18. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Dodaj go szypko :)

    OdpowiedzUsuń
  19. super ! <3 / @onedayattimee

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetne. Jestem ciekawa dalszej części. Co się do cholery stanie dalej? Mam, szczęście, bo już został napisany 6 rozdział i jest dodany, więc moge się dowiedzieć.
    TAK! Zrób zwiastun!
    Luke i Grace są niesamowci. Teraz, jedyne czego się boje, że Luke będzie miał tak samo jak Jacob. Nie chcę tego, tak bardzo.
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  21. Niesamowity rozdział ! Tyle emocji. Na początku myślałam, że luke'a spotka jakieś nieszczęście i coś mu się stanie, ale na szczęście się myliłam.
    To było takie słodkie jak Luke objął Gwen, a na koniec ją podniósł. Mam nadzieję, że kiedyś będą razem.
    Prawdę mówiąc boję się trochę tego Deana, bo nie wiem co on kombinuje.Pozdrawiam ♥ @arcticcmrs

    OdpowiedzUsuń
  22. świetne,świetne, świetne!! *-*

    OdpowiedzUsuń
  23. Ło, ale sie dzieje. Świetnie jest! Uwielbiam to ff <3
    taki słodki moment jak Luke wygrał i podbiegł do Gwen. Było by świetnie gdyby byli razem. :)
    i ten debil Dean, krde wydupiaj chłopie!
    @xiluvmyharryx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i to wspomnienie Gwen, straciła brata.. Nie spodziewałabym sie tego.
      Ciekawe jak potoczy sie to dalej x

      Usuń
  24. Świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak czytałam końcówkę to płakałam i w myślach prosiłam żeby Luke'owi nic się nie stało, i jestem happy, jest cudownie, idę poczytać kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń