środa, 30 lipca 2014

Rozdział 4

- Zabierz mnie stąd, proszę-w końcu udało mi się wyszeptać, patrząc mu w oczy.
Przez chwile stał i jakby analizował wszystko, co się zdarzyło. Nie wiem skąd się tu wziął, nie wiem, ile przebiegłam, uciekając od Dean'a. Od razu jak tylko zobaczyłam znajomą mi już twarz Luke'a, ogarnęło mnie poczucie bezpieczeństwa, a tego w tamtej chwili potrzebowałam najbardziej.
- Ale co się stało?- spytał znowu. Nic mu nie odpowiedziałam, nie myślałam trzeźwo i to nie była wina alkoholu. Byłam w szoku, zresztą nie tylko ja. Blondyn był wyraźnie speszony całym tym zajściem, przyglądał się mi analizując scenę, która miała przed chwilą miejsce od nowa. W końcu nie na każdej imprezie wpada na niego dziewczyna bez butów, uciekająca przed nie wiadomo czym i na dodatek wyglądająca pewnie, jakby właśnie dostała zawału.
Hemmings spojrzał jeszcze raz na mnie i potrząsnął lekko głową, jakby się wybudził z transu.
- Ja... Jasne,już cię zabieram, ale powiesz mi co się stało, dlaczego płakałaś?- spojrzałam na niego błagalnie, nie byłam w stanie nic powiedzieć. Poruszyłam tylko ustami tak , jak wypowiada się słowo "proszę". Nawet nie zwróciłam uwagi, że wciąż stoimy w takiej samej pozycji. Na przeciw siebie, jego dłonie były na moich ramionach, jakbym zaraz miała upaść, a on znów mnie ochronić.
- Dobrze, chodź ze mną do samochodu- już chciałam za, nim ruszyć, ale musiałam go spytać o coś.
Niebieskooki obejrzał się za siebie zauważając pewnie, że nie poszłam za, nim.
- Zanieść cię? Nie wiem, co się stało z twoimi butami, ale chodzenie na bosaka nie może tu być przyjemne- mogę się założyć, że wypowiedział pierwsze co mu wpadło na myśl.
- Nie, jest dobrze.-powiedziałam od razu, a po chwili dodałam- Kim jest Dean? Znasz go?
- Zaraz, kto? Jaki Dean? Nie znam gościa o takim imieniu. W ogóle skąd pomysł, żeby teraz wypytywać mnie o jakiś typków. Chyba, że , to on coś ci zrobił- widziałam, że się nad czymś zastanawiał. Mogłam tylko domyślić się o czym. Może skanował imiona swoich znajomych, może myślał co mi się stało. Nie wiem i w tamtej chwili to była jedna z najmniej interesujących mnie rzeczy.
- Nic, nie ważne. Chodźmy już.
Luke zaprowadził mnie do swojego samochodu. Przez tą całą, całkiem krótką drogę myślałam tylko o jednym. Czy byłam przypadkową ofiara czy przeciwnie, celem.
Usłyszałam chrząknięcie, po czym zauważyłam, że stoję w miejscu, a blondyn przytrzymuję dla mnie drzwi od strony pasażera.
Weszłam do środka, nic nie mówiłam z kilku powodów. Raz nie wiedziałam co i dwa nie miałam na to ochoty.
Chłopak szybko obszedł swoje auto, po czym wsiadł od razu zapinając pas. Gdy chciał uruchomić pojazd szybko się odezwałam.
- Ile wypiłeś?
- Nic nie zdążyłem, nawet nie wszedłem do środka- powiedział obojętnym tonem.
- Przepraszam, idź znajdę kogoś innego, kto mnie odwiezie.
- Nie trzeba, po prostu powiedz co się stało-odezwał się tym razem milej i delikatniej.
- Przepraszam, ale sama dokładnie nie wiem jeszcze co się stało, po prostu mnie stąd zabierz, proszę- nie wiedziałam, kiedy po moich policzkach ponownie zaczęły spływać łzy. Był to prawdopodobnie jedyny znak jakichkolwiek emocji. Nie szlochałam, jedynie słony płyn wypływał z moich oczu, zmywając makijaż i kreśląc ścieżki po mojej twarzy.
Oparłam głowę o szybę, wyglądałam pewnie jakbym podziwiała krajobraz.
Luke się nie odzywał, był zbyt zajęty wyjechaniem z miejsca, w którym zaparkował auto.
Nie wiem, kiedy zamknęłam oczy. Powoli zapadałam w sen, a towarzyszyło mi, wtedy jedno zdanie. Tylko o, nim myślałam.
"Trzeba płacić za stare błędy".
Zasnęłam. 


                                                              Luke'POV 


- Gwen, gdzie mieszkasz?- nie słysząc odpowiedzi już dłuższą chwilę, spojrzałem na brunetkę. Spała.
Od środka aż zżerała mnie ciekawość co się wydarzyło, że była w takim stanie.
Nie chciałem jej budzić. Postanowiłem, że zrobię to co robią w tych tandetnych romansach i zabiorę ją do siebie.

*15 minut później*
Nie wiedziałem co zrobić z Gwen. Próbowałem dodzwonić się do All i Ash'a, ale nie odbierali. Do Calum'a nawet nie próbowałem, pewnie na początku imprezy wypił już kilka drinków, a pijany do niczego mi się nie przyda. Na trzeźwo to świetny przyjaciel, ale z procentami w krwi jest nie do zniesienia.
Nie zastanawiając się długo zaniosłem dziewczynę do pokoju gościnnego.
Rodziców na szczęście nie było w domu. Bóg wie, co, by pomyśleli, a ja wolę uniknąć kłopotów. Często wyjeżdżają w najróżniejszych sprawach. Ale coś za coś. Luksusy za czas i ciężką prace. Nic nie przychodzi samo.
Przykryłem brunetkę, po czym wyszedłem z pomieszczenia zamykając za sobą drzwi.
Wciąż jedna myśl nie dawała mi spokoju. Kto tak silną osobę, jak ona był w stanie złamać.
Po raz kolejny próbowałem dodzwonić się do Ash'a i All. Nie odbierali. Nie będę się, im prosił, jutro się wszystko wyjaśni. Dwóch rzeczy byłem pewny. Pierwsza, Gwen nie była pijana, a stojąc tak blisko niej byłbym w stanie wyczuć większą ilość alkoholu. Druga, to, co się jej stało dzisiaj wieczorem nie mogło być błahostką, była za bardzo zdenerwowana.
Ale nie mojej głowy kłopot i jużtak jej pomogłem poświęcając imprezę.
Albo to ona pomogła mi?
Pewnie znowu bym się naćpał, upił i nie wiem, co jeszcze. A tak wiem, że jestem gotowy na to, co się wydarzy następnej nocy.
Zostały niecałe 24 godziny. Niecała doba dzieli mnie od osiągnięcia upragnionego celu i nie mam na myśli kupienia wymarzonej konsoli do gry czy wygrania jakiegoś meczu. To większa sprawa.
Nie chcę już o tym myśleć, zabrałem z szafy w moim pokoju nową parę bokserek, a następnie udając się do łazienki, aby wziąć prysznic.
Kładąc się spać po wykonaniu czynności, które zawsze robię przed snem zajrzałem też do Gwen.
Spała jak dziecko.
Przestałem się tym przejmować, wszystko wyjdzie rano.
Od tamtej chwili myślałem tylko o jednym, wygrać. 


                                                                Gwen'POV

*rano* 
Obudziłam się i na szczęście albo nie szczęście od razu przypomniały mi się wydarzenia z wczoraj. 
Impreza. 
Taniec. 
Rozmowa z znajomymi Dean'a. 
Spacer z nim. 
Jego próba... 
Właśnie czego? Czego on chciał ode mnie? 
Podejrzewam, że byłam u Luka, a raczej byłam tego już pewna, gdy na drewnianej komodzie zauważyłam zdjęcia nastolatka prawdopodobnie z kilku lat wcześniej. 
Nie przejmowałam się tym, jak wyglądałam. Liczyło się jedno, musiałam się skontaktować z Ash'em. 
Sprawdziłam, czy mam telefon przy sobie. Nie. Więc albo wypadł mi z kieszeni, gdy uciekałam albo ktoś mi go wyjął. Z doświadczenia, jednak nie biorę na imprezy swojego telefonu, którego używam na co dzień. Używam starych telefonów rodziców albo swoich i starteru z jakiejś sieci. Na wypadek kradzieży nie będę płakać ani nic w tym rodzaju, a zadzwonić z takiego telefonu też mogę. 
Zegar na ścianie wskazywał godzinę dziesiątą rano. 
Wyszłam z pokoju, w którym się znajdowałam. Nie zastanawiałam się nad tym kto przeniósł mnie z samochodu. Ashton. Tylko on się teraz liczył, a raczej rozmowa z nim. 
Usłyszałam odgłos ekspresu do kawy, udałam się do pomieszczenia, z którego wydobywał się dźwięk. 
Nie zwracałam uwagi na wystrój domu. Jedyne co mi się rzuciło w oczy, to wiele obrazów na ścianach korytarza, bordowe ściany i podłoga wyłożona drewnianymi panelami. Żadnych szczegółów. 
- Dzień dobry, jak się spało? 
To było dziwne, ale nie ważne. Muszę porozmawiać z Ashton'em. 
- Dobry, przepraszam cię, ale nie mam czasu na pogawędki, zgubiłam gdzieś telefon, a muszę pilnie porozmawiać z Ash'em- mówiłam wszystko na jednym wydechu. 
- Wolniej, najpierw coś zjedz, wypij- wyraźnie był wyluzowany, nie powinno mnie to irytować, w końcu nie wiedział o co chodzi, a jednak, nerwy wygrały. 
- Nic nie rozumiesz, muszę z nim porozmawiać, z resztą co ja będę ci się z tego tłumaczyć. Tylko on może mi teraz pomóc- chciałam się odwrócić i wyjść, ale zorientowałam się, że nie wiem, gdzie jest wyjście. 
- Możesz powiedzieć mi, gdzie jest wyjście? - zapytałam szybko lekko zażenowana moim wcześniejszym wybuchem, ale z drugiej strony taka była prawda. Jedyną znaną mi osobą w tym mieście, która mogła coś wiedzieć był Irwin. To z nim musiałam się skontaktować najpierw. 
- Posłuchaj, nie wiem o co chodzi, ale mogę jakoś pomóc, znam dużo osób w tym mieście i sam też nie jestem osłem- chciał ciągnąć dalej, jednak przerwałam mu. 
- Tylko widzisz, tu nie chodzi o to miasto, chodzi o Londyn. Dlatego Ash'a potrzebuję teraz. 
Proszę, zadzwoń do niego. 
Blondyn nic nie mówił, wyjął telefon z swoich granatowych dresów. 
Dopiero teraz zauważyłam, że nie ma na sobie koszulki. Miał czym się pochwalić, nie był za bardzo umięśniony jak te osiłki, ale nie był też chudym niezdarą. Ale i tak do moich starych znajomych mu trochę brakowało. 
Gdy tylko usłyszałam jak wypowiada "możesz przyjechać", krótka przerwa i znowu "za ile będziesz", zaczęłam układać sobie w głowie wszystko, o co muszę zapytać starego przyjaciela. 
- Będzie tu za 10 minut, chcesz coś do jedzenia albo picia?- spytał przyjaznym tonem. Nie miałam na nic ochoty. W głowie już odliczałam sekundy do przyjazdu Ashton'a. 
- Nie, dzięki albo poproszę szklankę wody- pragnienie jednak dało o sobie znać, w końcu nie piłam niczego od wczoraj. 
- Nie mam wody butelkowanej, jeśli chcesz mam soki. 
- Kranówa może być, w większości taką piję. 
Luke wyjął z jednej z szafek szklankę i napełnił ją. Nic nie mówiąc postawił ją przede mną, a ja powiedziałam zwykłe "dzięki". 
Hemmings wrócił do czynności, którą wykonywał, zanim mu przerwałam, a ja myślałam. Wszystkie wydarzenia wczorajszej imprezy odtwarzałam w głowie od nowa, każde słowo, każdy gest. Wszystko. 
Błądziłam wzrokiem po kuchni. Była urządzona z gustem, przypominała trochę te z katalogów. Szafki były wykonane z ciemnego drewna, a blaty z jasnego. Nigdy nie myślałam, że takie połączenie może dobrze wyglądać, a tu zaskoczenie. Kafelki były podobnego koloru, co blaty. Po środku znajdowała się duża wysepka, a przy niej dwa krzesła, na jednym z nich właśnie siedziałam. 
W całym pomieszczeniu nie było ani jednego niepotrzebnego przedmiotu. Dodatki były dopierane z umiarem i wyczuciem. Na parapecie znajdowały się białe doniczki z kwiatami, których nazw nie znam. 
Od dłuższej chwili wpatrywałam się w okno, nie myślałam o niczym. 
Bałam się. Cholernie bałam się tego co Ash może mi powiedzieć o Dean'ie. Bałam się, że przeszłość wróci. Bałam się, że okaże się słaba. 
Przegapiłam moment, gdy blondyn wyszedł z kuchni. Wiedziałam co robi, jak tylko usłyszałam znajomy głos. 
- O co chodzi Hemmo, normalnie nie dzwonisz po imprezach, a co dopiero o takiej godzinie. 
- Tu nie chodzi o mnie, chodzi o nią. 
Obaj stanęli w progu drzwi. 
- Co ty tu robisz, Gwen? Z resztą nie ważne i tak miałem dzisiaj do ciebie dzwonić. Muszę ci coś pokazać. 
- Ash, proszę cię, cokolwiek to jest może poczekać. Mam do ciebie pytanie, ważne, nawet bardzo. 
Chłopacy patrzyli na mnie wyczekująca, pierwszy raz od dawna mi to przeszkadzało. Rozpraszał mnie wzrok Luke'a, wpatrywał się we mnie, jakby pierwszy raz zobaczył osobę innej płci. 
- Kim jest Dean? Znasz go albo pamiętasz? 
- Niemożliwe- wyszeptał jakby do siebie Irwin. Kurwa, co jest niemożliwe?! 
- Znasz go?
- Nie, ale o tym chciałem z tobą pogadać, dostałem sms'a. Podpisanego tym imieniem, próbowałem się dodzwonić na ten numer, ale gość albo laska lub jakieś dziecko, które robiło sobie żarty, zniszczyło kartę. Od razu mówię, że nie da się namierzyć telefonu, bo to z twojej wczorajszej komórki była wysłana ta wiadomość, Gwen. Z twojego wczorajszego numeru. 
- To nie żart Ash. Pokaż mi tą wiadomość. 
Hemmings stał cały czas, ewidentnie nie wiedział o co chodzi. Gdy zobaczyłam wiadomość, zaniemówiłam. 
"Trzeba płacić za stare błędy, a czasem cena jest wysoka. Twój Dean." 
- Na początku myślałam, że to pomyłka, ale po twojej minie wnioskuję, że jednak nie. 
- Sama nie wiem o co dokładnie mu chodzi. Ale ten sms dał mi odpowiedź na jedno z moich pytań. A mianowicie, to co stało się wczoraj, nie było przypadkiem. Usiądźcie, muszę wam powiedzieć o co chodzi. Tobie Ash, bo jak sam widzisz, zostałeś już w to wmieszany, a tobie- spojrzałam na blondyna- za to że mi pomogłeś. 
*5 minut później* 
Siedzieliśmy wszyscy przy wysepce w kuchni, dyskutując nad jednym tematem, a raczej osobą i sposobem w jaki możemy do niej dotrzeć. Jak znaleźć Dean'a 
- Więc twierdzisz, że ona może coś o nim wiedzieć? - spytał po raz kolejny Luke. 
- Tak, była tam rozmawiała z nim, wyglądali jakby się już długo znali. Trzeba o niego zapytać tą sukę, jak ona miała, Eliza. 
- Ja tego nie zrobię, nie znoszę zdziry- odpowiedział automatycznie Ash, spojrzałam na niebieskookiego 
- Ja też nie, nie będę się płaszczył przed moją byłą. 
- Ja też odpadam, ona mnie wręcz nie znosi. 
- Znam kogoś, kto nie ma wrogów w tym mieście i ty też go znasz. Michael, każdy go zna, lubi, a zwłaszcza osoby chwalące sobie dobrą zabawę. 
- Zaraz, Michael, ten dj z wczoraj- musiałam się upewnić, że wiem, o kim mowa. 
- Tak, jest naszym przyjacielem, zaraz do niego zadzwonię. 
Hemmings wyszedł z pomieszczenia, na korytarz a ja dalej prowadziłam konwersację z przyjacielem. 
- Gdzie jeszcze może się pojawić ktoś, kto mnie zna, a raczej starą wersje mnie. 
Ashton zastanawiał się dość długo, ale nic nie powiedział. Czyli nie miał pomysłu. 
- Michael dzisiaj nie może, ma zajęcie i powiedział, że musi znać szczegóły, jutro mamy się spotkać- oznajmił, wracając na swoje poprzednie miejsce Luke. 
- Wiem, gdzie może- Ash spojrzał porozumiewawczo na przyjaciela. 
- Nie powiesz jej- powiedział śmiało Hemmo, po chwili dodając ciszej - ona się tam nie nadaje. 
- Nie znasz jej tak jak ja, a uwierz mi, zaskoczy cię nie jeden raz. 
- Powie mi ktoś, o co kurwa chodzi?- nie wytrzymałam już, musiałam krzyknąć. 
- Gwen, nie spodoba ci się to, wiem, że chciałaś od tego uciec, skończyć z tym... 
- Powiedz to wreszcie- przerwałam mu oschłym tonem, nie byłam w stanie słuchać już jego uników przed powiedzeniem mi prawdy. 
- Wyścigi. Ashton ma na myśli nielegalne wyścigi. 
Tego się całkowicie nie spodziewałam.

_________________________________________________________________
  
Po raz kolejny dziękuję @KaRolCia_33 za sprawdzenie rozdziału, to dla mnie wielka pomoc :)

Co myślicie o tym rozdziale? Wiem że prawie nic się w nim nie dzieję, ale musiał być taki "przejściowy" rozdział. 
Proszę napiszcie swoje opinie w komentarzu :)

Następny rozdział wstawię, gdy będzie minimum 10 komentarzy.

Dokładnego terminu nie podaję, piszę na bieżąco, a mam też swoje obowiązki i blog to nie jedyna rzecz jaką się teraz zajmuję. Mimo to, postaram się aby był szybko, aby wynagrodzić wam, że ten jest taki słaby.

Przypominam że, jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, zapisujcie się w zakładce "Informowani"
Jeśli macie jakieś pytania do mnie, lub do bohaterów, pytajcie na blogowym ask'u

No i ostatnia ważna rzecz
           DZIĘKUJĘ ZA PONAD 1000 WYŚWIETLEŃ 

Moja pierwsza reakcja była mniej więcej taka:


~Lexi

24 komentarze:

  1. Kocham ten rozdział, Gwen i wyścigi, jestem mile zaskoczona, lubię takie klimaty, czekam na następny x

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic się nie dzieje? Serio? Lel kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  3. przeczytałam wszystkie rozdziały i bardzo mi się spodobało to ff. na pewno będę czytać i czekać na kolejny rozdział :) @sochaotic18

    OdpowiedzUsuń
  4. Akcja sie rozkreca ;)
    Czekam na kolejny
    @_cutedimples_

    OdpowiedzUsuń
  5. Noo. Perspektywa Luke'a. Lubię takie przejściowe rozdziały bo wtedy mogę odpocząć i sprobowac zrozumieć sytuację. Jest extra. Czekam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdzial! Ona się kiedyś scigala?

    OdpowiedzUsuń
  7. myślałam że luke ja przynajmniej pocaluje lel
    rozdział super
    czekam na neta xx
    @Budeline1

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest super <3 masz naprawde wielki talent :) czekam na nastepny rozdzial xx

    OdpowiedzUsuń
  9. jest okey, informuj mnie o nowych rozdziałach :) / @_luvmylouis

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne *__*

    OdpowiedzUsuń
  11. omfg to jest takie...ugh aż brak mi słów haha tak trzymaj xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspanialy! JdcisbV
    nie mogę się doczekać nexta!
    @fuckinglukeey

    OdpowiedzUsuń
  13. Dalej omg hbfvovfnkbchjbf więcej chcę więcej XD KIEDY NEXT?

    OdpowiedzUsuń
  14. jejejejejejej jest świetny, czekam na więcej xx

    OdpowiedzUsuń
  15. cudowne! czekam na kolejny rozdział asdfgh♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Chcę coś więcej wiedzieć o Gwen. Dobija mnie ta niewiedza. Zaraz się wezmę za kolejny rozdział
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. jkdha świetny rozdział! jesteś naprawdę genialna w pisaniu ff. Nie tracę czasu idę czytać następny rozdział. Pozdrawiam ♥ @arcticcmrs

    OdpowiedzUsuń
  18. Co do cholery z tym Deanem?!
    Cos czuje ze latwo z nim nie bedzie. Dupek jebany.
    A do tego wyscigi. Po co kurde wycscigi?!
    Koniec narzekania xd
    lece czytac 5 xo
    @xiluvmyharryx

    OdpowiedzUsuń
  19. kocham ten blog ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Masz talent, ten cały ff jest idealny ♥ Lece czytać 5 rozdział .

    OdpowiedzUsuń
  21. trochę wolno rozwija sie akcja ale jest ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń